„Voodoo Cello” to kilkanaście coverów znanych przebojów zaśpiewanych, zaaranżowanych, zarejestrowanych i wyprodukowanych osobiście przez Imany. Artystce towarzyszy zespół składający się jedynie z 8 wiolonczelistów. W tych niesamowitych wersjach usłyszymy m.in. Wonderful Live, The A Team czy Like a Prayer.
Jak dotąd nikt nie nagrał albumu na osiem wiolonczel i jeden wokal. Czy to tylko kaprys? Bynajmniej. Smyki urzekły Imany już przed dziesięciu laty, gdy po raz pierwszy usłyszała Vitamin String Quartet w fantastycznych wykonaniach utworów innych artystów. Uznała, że do stworzenia jej najnowszego albumu w zupełności wystarczą wiolonczele z prostym akompaniamentem wokalnym. Osiem wiolonczel daje ogrom możliwości brzmieniowych – od basów po wioliny. „Czasami ma się wrażenie, że to nie smyki, tylko instrumenty dęte albo gitary elektryczne… Grają, jakby były nawiedzone”. W swoich coverach Imany zaczarowała ten fascynujący i niedoceniany instrument, jakby odprawiła nad nimi voodoo. A ponieważ uwielbia brzmienie „Voodoo Child” Hendrixa, zatytułowała swój album „Voodoo Cello”.
Na płycie znalazły się utwory klasyczne, które zachwyciły artystkę przed laty, oraz takie, które zdobyły jej serce niedawno. „Żeby cover był dobry, trzeba go potraktować jak swój własny utwór. Zaczynając pracę nad piosenką, śpiewam ją i gram na gitarze. Znajduję tonację, która mi odpowiada, zmieniam tempo i… słucham tekstu. Nie śpiewam słów, w które nie wierzę”. W tym procesie zdarza się jej „pogłębiać” piosenki lekkie lub rozjaśniać utwory mroczniejsze i bardziej melancholijne. Magia powstaje wtedy, gdy starannie dopracowany utwór zaczyna wydawać się spontaniczny, bezpośredni i surowy, jednak nie popada w szorstkość. Jest jak naturalny kryształ, nie wymagający polerowania. Z tych składników powstaje brzmienie, które budzi radość, dotyka nas lub zaskakuje. Bezwiednie zaczynamy tańczyć, lub odpływamy w marzenia na jawie…
Wydaniu płyty towarzyszy trasa koncertowa obejmująca 5 polskich miast.