DZIECI Z BULLERBYN
W szkole zawsze denerwowało mnie, że muszę czytać lektury. Już w podstawówce usilnie się przed tym wzbraniałam, sądząc, że książki to zło. Z tego co pamiętam moja pierwsza lektura została zadana na ferie. Był to “Anaruk. Chłopiec z Grenlandii”. W ogóle nie ciekawiło mnie życie jakiegoś tam chłopca, wolałam biegać po podwórku i rzucać się śnieżkami z kolegami. Poza tym byłam tak leniwa, że błagałam dziadka, żeby czytał mi fragmenty książki, abym nie dostała smutnej buźki w dzienniku. Dziadek wytrwale czytał, a ja za każdym razem przysypiałam sądząc, że to o mnie powinno się pisać książki, bo mam o wiele ciekawsze życie! Niestety do dziś jakoś nikt nie pofatygował się, aby napisać książkę o Patrycji, która ma ciekawe życie. W szkole omówiliśmy zagadnienia związane z lekturą i pani poinformowała, że do przeczytania mamy kolejną. Niestety ferie się skończyły, więc nie mogłam wyjechać do dziadka, dlatego sama musiałam przejść przez piekło czytania książki. Tytuł “Dzieci z Bullerbyn” w ogóle mnie nie zachęcił, grubości książki wręcz mnie odrzucała. No tak, Anaruk był jeden, więc napisano o nim mało, dzieci to liczba mnoga, więc zanosiło się na długie czytanie. Ku mojemu zaskoczeniu było to przyjemne doświadczenie, a nawet inspirujące. Kiedy przeczytałam o telefonie, który można zrobić ze sznurka i rozmawiać przez niego z sąsiadką, mieszkającą obok spróbowałam coś takiego zrobić. Zabawa była świetna. Do dziś “Dzieci z Bullerbyn” to jedna z moich ulubionych książek.
LEKTURY
Moim skromnym zdaniem lektury skutecznie odstraszają ludzi od czytania książek. Ja sama wielokrotnie zamiast czytać takie książki jak “Pan Tadeusz”, “Dziady” czy “Potop” sięgałam po streszczenia, aby tylko dostać pozytywa. Zresztą przeszliście na pewno przez piekło szkoły ponadgimnazjalnej, skoro jesteście na studiach, więc mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Myślę, że o wiele ciekawiej byłoby, gdyby to uczniowie mogli wybierać chociaż cześć lektur, które będą omawiać na lekcjach – wtedy zapał byłby większy (mówię tu o sobie oczywiście!). Czy zatem zmuszanie do czytania lektur wpływa na to, że już nie czytamy książek dla przyjemności?
STATYSTYCZNY POLAK
Statystyczny Polak czyta pół książki rocznie. Słusznie podsumował ten fakt Marek Kondrat “Jesteśmy narodem, którego im bardziej i goręcej się do czegoś namawia, tym mniej nas słucha”. Czy zatem gdy przestanie się mówić o czytaniu to każdy z nas sięgnie po książkę? Nie jestem przekonana. Osobiście nie jestem też statystyczną Polką, ponieważ czytam około trzech książek miesięcznie i naprawdę lubię to robić. Czytanie jest dla mnie jak tworzenie własnego filmu, ponieważ dokładnie wyobrażam sobie każdą scenę
z najdrobniejszymi szczegółami. Powinniśmy się jednak zastanowić nad korzyściami z czytania książek. Czynność ta pozwala rozwijać nam nasze słownictwo, wyobraźnię, daje nam ogromną wiedzę i nierzadko tematy do rozmów.
z najdrobniejszymi szczegółami. Powinniśmy się jednak zastanowić nad korzyściami z czytania książek. Czynność ta pozwala rozwijać nam nasze słownictwo, wyobraźnię, daje nam ogromną wiedzę i nierzadko tematy do rozmów.
CO PRZECZYTAĆ?
Nie zachęcam do sięgania po książki, które was nie interesują, bo to mija się z celem i jeszcze bardziej obrzydzi wam książki. Wybierajcie to, co was interesuje: romans, kryminał, horror. Gatunków jest mnóstwo i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie, a tytułowy cytat jest tego potwierdzeniem.
Autor: Patrycja Hoffman