Spotkanie rozpoczęło się od spokojnych ataków akademików. Pierwszy gol padł w trzeciej minucie za sprawą solowej akcji Patryka Jaśkiewicza. Chwilę potem Michał Kwiatek miał wyśmienitą sytuację, ale zabrakło tutaj tylko szczęścia. Co nie udało się zielonogórzanom powiodło się graczom Orlika. 180 sekund po pierwszej bramce błąd defensywy akademickiej wykorzystał jeden z zawodników z Mosiny. Od tej chwili oba zespoły były niezwykle zmotywowane do uzyskania przewagi. Udało się to w 10 minucie spotkania. Maciej Jaśkiewicz świetnym podaniem obsłużył Roberta Nadratowskiego, któremu nie pozostało nic innego jak tylko wpakować piłkę do bramki gości. Mecz dalej toczył się w zawrotnym tempie, ale kolejną bramkę ponownie strzelili futsaliści AZS-u. W 16 minucie Michał Kwiatek zagrał do Wojciecha Majaka,a ten bez większych kłopotów podwyższył prowadzenie.
Druga połowa była podobna do pierwszej. Różnica była taka, że tempo spotkania nieco spadło, aczkolwiek nie wpłynęło to obraz gry. Kibice nie zdążyli zająć miejsc na trybunach, a akademicy strzelili kolejną bramkę. Od tej pory długo trzeba było czekać na następne gole. Miało to miejsce dopiero w 14 minucie drugiej połowy, gdy samodzielną akcją popisał się Andrzej Jazdończyk z Zielonej Góry. W samej końcówce akademicy nie atakowali z taką werwą jak wcześniej alenie skupili się też do końca na obronie. Mogło to być przyczyną straty bramki, która ustaliła wynik meczu na 5:2.
Maciej Górecki
AZS Zielona Góra – Orlik Mosina 5:2 (3:1)
Autor: Krystian Machalica