– Odszedłem, bo otrzymałem dobrą propozycję. – mówił Łukasz Jacykowski, który przez ostatnie trzy lata był asystentem trenera I-ligowych szczypiornistów AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego Ireneusza Łuczaka.
Przypomnijmy, do rozgrywkach, które zostały przerwane z powodu pandemii koronawirusa, zarząd AZS-u poinformował, ze nie przedłuża umowy z pochodzącym ze Świebodzina szkoleniowcem. Sam Jacykowski stwierdził z kolei, że i tak by odszedł, bo od swojego macierzystego klubu otrzymał propozycje prowadzenia zespołu:
Dostałem propozycję pracy w Zewie Świebodzin. Rozmowy trwały dwa tygodnie. Podjąłem decyzję, że wracam do Świebodzina. Taki był tok tych zdarzeń, bo kontrakt się skończył.
Łukasz Jacykowski dodaje, że praca w zespole I-ligowym dała mu bardzo dużo…
Pewnie, że szkoda, bo to były trzy lata fajnego czasu i doświadczeń. Mogłem zobaczyć, jak wygląda I liga. Taka jest kolej rzeczy. Wiadomo, że lepiej pracować w swoim macierzystym mieście, tym bardziej, że tworzą się fajne perspektywy.
Jacykowski wcześniej, przed podjęciem pracy w AZS-ie, prowadził już zespól Zewu Świebodzin.