Gdy w ćwierćfinale spotykają się drużyny “po sąsiedzku”, z czwartego i piątego miejsca, to emocje są gwarantowane. Tak było w hali CRS, gdzie w czwartek Stelmet EneaBC nieznacznie pokonał Rosę Radom 104:97 i prowadzi 1:0 w serii do trzech zwycięstw.
Mecz bardzo dobrze otworzyli gospodarze, po trafieniach Vladimira Dragicevicia i Przemysława Zamojskiego szybko wyszli na prowadzenie 11:2. Gości poderwał Patrik Auda, który zdobył pierwszej kwarcie aż 15 punktów, a przyjezdni zdołali wyjść na prowadzenie w 8 minucie i pierwszą kwartę wygrali jednym punktem.
Druga kwarta to nieustanna wymiana ciosów raz jednej, raz z drugiej strony. Impuls Stelmetowi dał Jarosław Mokros, a do końca pierwszej połowy punktował już tylko Dragicević. Wynik 46:46 po pierwszej połowie jak najbardziej odzwierciedlał wyrównaną walkę.
Po zmianie stron lepiej w mecz weszli przyjezdni, objęli 5-punktowe prowadzenie i wyglądało to tak, jakby zaraz mieli przejąć mecz. Wtedy na boisku pojawił się James Florence, który po dwóch akcjach z rzędu 2+1 wlał nadzieje w kolegów z zespołu, trafiać ponownie zaczął Mokros i przed ostatnią kwartą gospodarze prowadzili 71:67.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się od mocnego uderzenia Stelmetu, który odskoczył nawet na 12 “oczek” i nagle maszyna się zacięła. Pojawiły się bardzo irytujące trzy straty, po których Rosa zdołała praktycznie wyrównać wynik meczu. Do końca pozostały już tylko dwie minuty i zapowiadała się wielka wojna nerwów. Mistrzowie Polski pokazali jednak charakter, najpierw Koszarek, następnie Florence a na koniec Zamojski trafili za trzy i było po meczu.
W sobotę o 17:45 mecz nr 2 w hali CRS.
Relacja: Łukasz Ostrowski