Zaczęło się zgodnie z oczekiwaniami. Stelmet szybko objął prowadzenie i grał swoje. W drużynie gości w ataku dobrze prezentował się Kirk Archibeque który miał sporą chęć do gry i szybko zdobył 10 punktów. Jednak on sam nie był w stanie długo trzymać wyniku, więc obie drużyny kwartę kończyły przy wyniku 28-15 dla gospodarzy.
W trakcie drugich 10 minut tempo meczu wyraźnie spadło. Kiedy szybko punkty zdobył Mantas Cesnauskis nikt się nie spodziewał, że na kolejne przyjdzie miejscowym czekać 5 minut. W tym czasie Rosa odrabiała straty. Po efektownej akcji Łączyńskiego i Adamsa zakończonej efektownym wsadem Amerykanina kibice nagrodzili ich brawami. Zielonogórzanie grali niedokładnie i na zbyt dużym luzie. Wynik tej kwarty to 10-15 dla Rosy. Stan meczu: 38-30 dla Stelmetu.
W szatni Mihailo Uvalin musiał powiedzieć swoim zawodnikom kilka gorzkich słów bo jego podopieczni zagrali z dużo większą determinacją. Gospodarze grali zdecydowanie i przede wszystkim skutecznie. Przewaga szybko sięgnęła ponad 20 punktów. Wydawać by się mogło, że zwycięstwo w całym spotkaniu to czysta formalność.
Wtedy przyszła pora na czwartą kwartę. Rosa nie mając nic do stracenia rzuciła się na przeciwnika. Kibice oglądali prawdziwy festiwal strzelecki w wykonaniu zawodników gości. Trafiali Kolejno Archibeque, Zalewski, Jeszka, Lucious. Mihailo Uvalin obserwując grę swoich podopiecznych musiał wziąć czas dwukrotnie w ciągu zaledwie 2 i pół minuty. Obraz gry jednak nie uległ zmianie. Seria 18-3 sprawiła, że w hali CRS zaczęło się robić nerwowo. Zawodnicy Rosy poczuli się na tyle swobodnie, że pozwalali sobie na efektowne akcje kończące się wsadami za co otrzymywali brawa od miejscowej publiczności, której podobało się, że najwyraźniej jednej drużynie zależało na widowisku. Goście nie zwalniali tempa. Tylko i wyłącznie chłodnej głowie Łukasza Koszarka, gospodarze zawdzięczają to, że nie najedli się wstydu. Kapitan Stelmetu był w końcówce faulowany ale skutecznie wykonywał rzuty wolne przez co nie pozwolił przeciwnikom na odniesienie zwycięstwa.
Na szczęście punkty zostały w Zielonej Górze ale dać sobie wrzucić 39 punktów w jednej kwarcie i o mały włos nie przegrać wygranego meczu po prostu nie wypada.
Stelmet Zielona Góra – Rosa Radom 91:89 (28:15, 10:15, 33:20, 18:39)
Stelmet: Koszarek 23, Eyenga 19, Dragicević 16, Chanas 15, Cel 7, Sroka 4, Brackins 3, Cesnauskis 2, Hrycaniuk 2, Walker 0.
Rosa: Lucious 24, Archibeque 21, Zalewski 10, Adams 8, Jeszke 7, Dłoniak 6, Radke 5, Majewski 4, Łączyński 2, Witka 2, Kardaś 0.
Autor: Alex Niebrzegowski