Gospodarze weszli w to spotkanie dosyć ospale. W pierwszych minutach wynik ciągnął tylko Zamojski, jednak z czasem zaczęli dołączać koledzy z drużyny. Stelmet atakował głównie rzutami za trzy, które zawodnicy trafiali na dobrej skuteczności. Asseco konsekwentnie kierowało swoje akcje na wysokich zawodników, jednak dobra obrona pozwalała zatrzymanie Galdikasa, który rzucał z trudnych pozycji i wiele pudłował. Stelmet wygrał spokojnie pierwszą kwartę 25-17.
Drugą kwartę otworzyli Chanas z Hosleyem, trafiając za trzy, co dało gospodarzom 13-punktowe prowadzenie. W połowie kwarty mecz zrobił się nerwowy przez dużą ilość gwizdanych lub nieodgwizdanych fauli. Kibice co chwilę wyrażali głośno dezaprobatę na pracę sędziów, a przyjezdni w tym czasie minimalizowali straty punktowe. Po tym chwilowym zmieszaniu Stelmet powiększył prowadzenie i zakończył połowę z wynikiem 47-33.
Trzecia kwarta to dobre wejście Asseco, które szybko zakończyli Hosley i Zamojski efektownymi przechwytami zakończonymi łatwymi punktami. Po tym fakcie trener gości musiał wziąć czas, gdyż jego podopieczni przegrywali już 54-36. I jak się okazało przerwa pomogła, gdyż goście zaliczyli run 12-0. Serię przyjezdnych zakończył Hosley efektowną trójką. Stelmet pod koniec tej kwarty włączył wyższy bieg i przed ostatnią odsłoną meczu miał już 17 oczek przewagi (67-50).
W ostatniej kwarcie goście wcale nie tracili woli walki. Po czterech minutach mieli bilans 10-2 na swoją korzyść, fakt ten nie mógł umknąć trenerowi Filipowskiemu, który musiał wziąć czas, aby „porozmawiać” ze swoimi zawodnikami. Na pięć minut przed końcem meczu Asseco miało już tylko 5 oczek straty i zaczęło się robić nerwowo. Stelmet jednak nie dał sobie wyrwać zwycięstwa.
Najlepszym zawodnikiem meczu był bezsprzecznie Quinton Hosley z 22 punktami. Był wszędzie: w obronie, ataku i co najważniejsze miał bardzo dobrą skuteczność rzutową (58%). Bardzo dobry mecz rozegrał także kapitan Łukasz Koszarek i Aaron Cel. Po stronie gości najlepszy okazał się wychowanek Zastalu Filip Matczak oraz młody Sebastian Kowalczyk. Główne armaty gości Galdikas i Walton zostały skutecznie zatrzymane, dzięki czemu nie wybili się ponad innych graczy znad morza.
Stelmet: Hosley 22, Koszarek 15, Cel 8, Hrycaniuk 8, Zamojski 8, Robinson 7, Chanas 5, Troutman 4, Lalic 2.
Asseco: Galdikas 11, Matczak 11, Żołnierewicz 10, Kowalczyk 9, Szczotka 8, Frasunkiewicz 8, Walton 8, Parzeński 3, Radosavljevic 3, Szymański 1.
Już w niedzielę kolejna potyczka między tymi drużynami. Mecz odbędzie się w zielonogórskiej hali o godzinie 17.00.
Autor: Łukasz Ostrowski, Weronika Jasiak