Pierwsze minuty to bardzo silna obrona jednych i drugich, Stelmet nieznacznie prowadził i mimo dwóch fauli w pierwszych minutach Koszarka, po wejściu Boosta nasi nie zwalniali tempa. Pod koniec kwarty, gdy nieuniknione były zmiany, Mistrzowie Polski trochę spuścili z tonu. Jednak nie przeszkodziło im to ostatecznie wygrać tej części spotkania 15:13.
Mocno otworzył drugą kwartę Zamojski rzutem 3+1 i od tego momentu hala CRS ożyła, gospodarze wyszli na 5-punktowe prowadzenie. Chwila nieuwagi wystarczyła, aby przyjezdni zniwelowali tę przewagę. Rosjanie doskonale bronili, poza tym dobrze zbierali pod naszą tablicą. Mimo wszystko gospodarze byli cały czas o kosz przed Lokomotivem. Pod koniec pierwszej połowy Stelmet zaczął się strasznie gubić, strata goniła stratę i długo wypracowywana przewaga została szybko roztrwoniona. Ostatecznie drugą kwartę nasi przegrali 23:27, a na tablicy widniał wynik 38:40.
Na początku trzeciej kwarty goście nadawali swój ton gry i uciekali, jednak dobrą grą pick and roll Ponitki i Borovnjaka Stelmet trzymał się w miarę blisko. Czym dalej w las tym, było tylko gorzej: faule, straty i poirytowanie bezsilnością gospodarzy nie pomagało w wygraniu tego meczu. W 29. minucie gospodarze zanotowali run 7-0 po którym znowu hala ożyła, a zawodnicy na boisku poczuli, że można jeszcze wygrać ten mecz. 57:59 po trzeciej kwarcie.
W czwartej kwarcie kibice oglądali horror na jaki przystało w Halloween – 33. minuta, po akcji Szewczyka zielonogórzanie doprowadzili do remisu. Ostatnie minuty to walka faul za faul i wynik oscylował cały czas w okolicach remisu. W ekipie gości szalał Delaney, zdobywca 23 oczek. Stelmet ostatecznie po meczu pełnym walki przegrał trzeci mecz na parkietach Euroligi.
Stelmet BC Zielona Góra – Lokomotiv Kubań Krasnodar 75:83 (15:13, 23:27, 19:19, 18:24)
Stelmet BC: Bost 16, Moldoveanu 16, Ponitka 9, Borovnjak 8, Szewczyk 7, Zamojski 7, Koszarek 6, Djurisić 3, Hrycaniuk 2, Reynolds 1, Gruszecki 0.
Autor: Łukasz Ostrowski