Podopieczni Sašo Filipovskiego mocno zaczęli spotkanie. Po dwóch minutach gry prowadzili 12:2. Wtedy o czas poprosił szkoleniowiec Hiszpanów, którzy się przebudzili, nieco wybijając z rytmu gości. Mecz się wyrównał, ale pierwszą kwartę wygraliśmy 20:19. Druga odsłona to wymiana ciosów. Barcelończycy poprawili skuteczność, ale zielonogórzanie pozostawali z nimi w kontakcie. Na przerwę niestety gospodarze schodzili z zaliczką, która wynosiła 6 "oczek" – 43:37.
Po wznowieniu gry przyjezdni kontynouwali swoje natarcie, nie dając przeciwnikowi zbyt wiel swobody, powoli odrabijąc starty. Doskonale spisywali się Ponitka i Moldeveanu, wspierani przez świetnie dysponowanych Koszarka, Borovnjaka i Reynoldsa. Doszło do tego, że 3 minuty przed końcem wygrana była na wyciągnięcie ręki – Stelmet BC prowadził 4 punktami!
Zabrakło niestety zimnej krwi, doświadczenia i nieco szczęścia. Niewykorzystany rzut wolny Ponitki zapoczątkował odwrócenie losów pojedynku i błyskawiczny "come back" gospodarzy. Barcelona nie popełniła błędów w końcówce, a wykorzystała potknięcia Zielonej Góry i wygrana została w Hiszpanii. Podopieczni Sašo Filipovskiego zamykają tabelę grupy C Euroligi, ale należą im się naprawdę duże brawa za ambicję.
FC BARCELONA LASSA – STELMET BC ZIELONA GÓRA 78:72 (19:20, 24:17, 21:20, 14:15)
FCB: Samuels 23 (6 zb – 1 as), Navarro 10 (1 – 2), Satoransky 10 (2 – 4), Perperoglou 8 (2 – 1), Lawal 7 (12 – 0), Arroyo 6 (1 – 3), Tomic 5 (3 – 5), Ribas 3 (3 – 2), Abrines 3.
STELMET BC: Borovnjak 15 (6 zb – 2 as), Ponitka 15 (9 – 3), Moldoveanu 14 (4 – 0), Szewczyk 7 (2 – 0), Bost 5 (1 – 0), Reynolds 5 (2 – 2), Koszarek 5 (4 – 7), Djurisić 4 (2 – 1), Hrycaniuk 2 (2 – 0), Gruszecki 0 (3 – 0), Zamojski 0 (3 – 0).
Autor: Marcin Pakulski