Trener zielonogórzan, Tomasz Herkt miał rację, mówiąc przed wyjazdem do Gdyni, że jego zespół czeka ciężka przeprawa. – Po dojściu Mirosława Łopatki ten zespół został znacznie wzmocniony. Do gry wrócił również Grzegorz Mordzak i w tym momencie wyniki z poprzednich meczów, zwycięstwo z Sokołem Łańcut na wyjeździe i nikła porażka u siebie ze Spójnią Stargard Szczeciński świadczyła o tym, że nie będzie to łatwe spotkanie i nie było. – powiedział po meczu szkoleniowiec.
Opiekun Intermarche Zastalu przyznał, że o zwycięstwie jego zespołu zaważyła wysoka skuteczność rzutów za dwa punkty (64%).
Zielonogórzanie wybrali się nad morze bez chorego centra Rafała Rajewicza. Na boisko zastępował go Tomasz Wojdyła. – Tomek grał na pozycji numer 4 i 5. W normalnym wyjściowym składzie na pozycji numer 5 wyszliśmy z Mateuszem Jarmakowiczem i na pozycji numer 4 z Marcinem Chodkiewiczem. Później rotowaliśmy, także schodził Jarmakowicz, w jego miejsce wchodził Wojdyła. Myślę, że zagrał najlepsze jak dotąd spotkanie. – przyznał trener Zastalu.
W składzie ekipy z Winnego Grodu zabrakło również Wojciecha Kusa, jednak on nie jest chory, ani kontuzjowany. Dlaczego więc ten obrońca nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych? – My wcześniej już założyliśmy, że na wyjazdy będziemy jeździć w dziesięcioosobowym składzie. Tak jak inne zespoły, również i my musimy liczyć każdą złotówkę. W sytuacji, gdybyśmy mieli w składzie Rajewicza, to Wojtek znalazłby się w tej dziesiątce. Natomiast kiedy nie ma Rajewicza, to mieliśmy tylko dwóch młodzieżowców w składzie i tutaj istniało niebezpieczeństwo, że w przypadku pięciu przewinień któregoś z nich nie mielibyśmy na ławce dodatkowego zmiennika na pozycji młodzieżowca. Stąd na wyjazd pojechał Adam Chodkiewicz. – tłumaczy Tomasz Herkt.
Pełen zapis rozmowy z trenerem znajdziecie poniżej.
Autor: Jakub Lesiński