Wiele miesięcy czekali piłkarze Lechii Zielona Góra na pojedynek w III lidze przed własną publicznością. W tym sezonie dopiero w 6. kolejce udało im się zagrać u siebie. Do udanych meczu z LKS-em Goczałkowice Zdrój jednak nie zaliczą. Przegrali 1:3 (1:1).
Po raz ostatni o ligowe punkty piłkarze Andrzeja Sawickiego u siebie grali jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. W tym sezonie dotychczas wystąpili tylko na boiskach rywali.
Zielonogórzanie przegrywali od 15 minuty, gdy prowadzenie LKS-owi dał Bartosz Marchewka, wykorzystując błąd defensorów Lechii. Wyrównał jeszcze przed przerwą Jakub Babij. Gracz Lechii popisał się świetnym uderzeniem z rzutu wolnego.
Po zmianie stron gole strzelali już tylko podopieczni… Łukasza Piszczka. Gracz Borussii Dortmund nie kryje swoich mocnych związków z LKS-em. Wykorzystał kilka dni wolnego od obowiązków w niemieckiej drużynie i to on widniał dziś w protokole jako drugi trener, asystent grającego szkoleniowca Piotra Ćwielonga. To właśnie były gracz m.in. Śląska Wrocław dał prowadzenie gościom w 61 minucie.
Kilka chwil później Lechia grała już w dziesiątkę. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Dawid Czarnecki.
Piłkarze Lechii, mimo, że grali w osłabieniu ruszyli odważniej, ale to nie oni trafiali do siatki. Wynik meczu ustalił w 89 min. Adam Grygier. Mecz ocenił były reprezentant Polski.