Grubość koła – mniej więcej tyle zabrakło Patrykowi Dudkowi, aby na mecie ostatniego wyścigu meczu Marwis.pl Falubazu z Fogo Unią Leszno wyprzedzić Emila Sajfutdinowa. Ten punkt dałby remis w meczu i tym samym utrzymanie drużynie zielonogórskiej.
Dudek, w rozmowie z Radiem Index przyznał, że mocno przeżył to, co wydarzyło się w poniedziałkowym meczu.
Po meczu ciężko było, nie powiem. Przegrać jeden z ważniejszych biegów o grubość koła, to mogę się tylko domyślać, jak się czują olimpijczycy, gdy nie udaje im się zdobyć medalu. Potrzebowałem jednego dnia, żeby sobie to przemyśleć na spokojnie i móc o tym porozmawiać. Przeżywałem to wszystko i na gorąco ciężko było coś wykrztusić.
Przypomnijmy, zielonogórzanie przegrali 44:46. Przed ostatnim biegiem był remis po 42. Max Fricke nie obronił się przed atakami Piotra Pawlickiego na czele stawki, zaś „Duzers” stoczył pasjonujący, ale przegrany bój z Sajfutdinowem o trzecie miejsce. Jak ze swojej perspektywy ocenia decydujący bieg?
Jechaliśmy do ostatniego biegu z zamiarem wygrania startu i wyścigu. Byłoby pozamiatane. Wiedzieliśmy, że remis daje nam punkt do tabeli i pozostanie w PGE Ekstralidze. Po biegu jesteśmy mądrzejsi. W czasie zawodów nic nie zmienialiśmy, bo wszystko działało bardzo dobrze. Jednak już na ten piętnasty bieg można było coś zmienić, żeby było coś lepiej. W czasie biegu działo się dużo rzeczy. Nie spodziewałem się Emila Sajfutdinowa z krawężnika, że mi tam wyskoczy. I ten krawężnik nie był dość szybki, żeby tam jechać. Emil jednak gdzieś wykorzystał przyczepne miejsce i mnie wyprzedził. Zacząłem jechać szerzej, prędkość nabierałem, ale zabrakło paru centymetrów.
Żużlowiec przyznaje, że nawierzchnia nie pozwalała na wiele, jeśli chodzi o mijanki.
Ważny był start, nie można było popełniać błędów. Pojawiły się też jakieś nierówności, na których ja też straciłem, ponieważ dając z siebie 100 procent, gdzieś tam też mnie na koleinie chwyciło i też straciłem pozycję w trzynastym wyścigu. Start był bardzo ważny, potem trzeba było jechać środkiem toru.
Za nieco ponad dwa tygodnie wszystko będzie już jasne. Falubaz u siebie już nie pojedzie. Zielonogórzanie wybiorą się do Wrocławia na spotkanie z liderem – Betardem Spartą. Losy degradacji rozstrzygną się najpewniej w Grudziądzu, gdzie GKM będzie walczył z częstochowianami.
Nie mamy kompletnego wpływu. Teoretycznie oczywiście, bo możemy wygrać we Wrocławiu. W sporcie może się wszystko zdarzyć, ale jedziemy do przeciwnika, który w tym sezonie jest faworytem do wygrania ligi i wszystko wygrywa. Przed nami trudne zadanie. Nie chciałbym się zagłębiać natomiast w teorie spiskowe. To już nie ode mnie zależy.
Mecz Falubazu we Wrocławiu w piątek, 20 sierpnia, zaś dzień później przed Dudkiem występ w Grand Prix Challenge w słowackiej Žarnovicy.