Carpe diem czy memento mori zastępuje myśl, że jest, jak jest, a kiedy zechcę coś zmienić, mogę przecież zacząć od poniedziałku. W tym względzie większość staje się futurystami i wybiega jeszcze bardziej w przyszłość. Bo najbliższy poniedziałek to za szybko. Z nowym rokiem nie ma tak łatwo. Ten następuje zazwyczaj co 365 dni.
Jaram się ludźmi z pasją, którzy oprócz mówienia, planowania, coś robią. Chyba że ich pasją jest mówienie czy planowanie. Współczuję tym, którzy wciąż czekają. Cieszę się, że poniedziałki występują w miarę często. Gdyby nie one, zapewne permanentnie czekalibyśmy na lepsze jutro. Z drugiej strony jest mi przykro, że one same w sobie niczego nie gwarantują. Co gorsza, gdy nic za ich sprawą się w naszym życiu nie zmieni, dają poczucie wolności na kolejnych 7 dni. 7 kolejnych dni utkwieni w tym samym. W sumie nie wiem, czy można nazwać to wolnością.
Pierwsze wrażenie, wejrzenie, miłość
Jesteśmy ofiarami fenomenu jedynki. Wszystkiemu, co dzieje się pierwszy raz, nadajemy magiczny wymiar. Nie próbuję z tym walczyć, tylko staram się zrozumieć, po co. Po co tak strasznie zagłębiamy się nad motywem miłości od pierwszego wejrzenia, dlaczego pierwsze wrażenie ma tak ogromne znaczenie. Wiem, może być przecież bardzo trafne. W zasadzie równie trafne co mylne.
Jesteśmy ofiarami stereotypowego myślenia, planów i założeń, że za jakiś czas coś osiągniemy. Że kiedyś tam się uda. Szkoda, że kiedyś tam jest ciągle w przyszłości, nieustannie znajduje się w tym samym miejscu. My też. Mało super. Nie lubię powracać do punktu wyjścia. Ale jeszcze gorzej jest w nim tkwić.
Meta kontra start
Tu chyba nawet nie chodzi o lenistwo. Ciągle podporządkowujemy się wygodzie, zmiany kojarzą się z czymś złym. Zachowujemy się tak, jak byśmy ponad wszystko kochali początki, nienawidzili końców. Mało kto potrafi doprowadzić rozpoczęte zadanie do mety.
Jesteśmy ofiarami, chociaż tak naprawdę nikt nie każe nam nimi być. Nasz wybór. Wystarczy zdecydować czy wolimy coś zmienić, czy cieszyć się podświadomymi myślami, że się uda, dopadającymi zazwyczaj w niedzielny wieczór.
Chciałabym, żeby towarzyszyły one każdego dnia. I żeby równie często się udawało. A większość i tak poczeka do stycznia…
Zobacz bloga Autorki: http://extremely-naturally.blogspot.com/
Autor: Karina Ostapiuk