Dziś kończy się pierwszy etap projektu „Lubuskie Bony Wsparcia”. Przedsiębiorcy, którzy uzyskali pomoc w kryzysie spowodowanym pandemią, będą podpisywać umowy z operatorami programu.
Dotychczasowy przebieg konkursu wniosków skomentował Janusz Jasiński, przewodniczący Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej. Była ona odpowiedzialna za rozdzielanie środków na południu województwa.
Sprawdziliśmy wszystkie wnioski. 418 przeszło ocenę formalną, czyli zakwalifikowało się do oceny merytorycznej. W pierwszej alokacji w strukturze OPZL-u ilość wspartych firm to około 156. Po zwiększeniu alokacji dochodzi następne 75. 92% z tych firm, które dostaną dotacje, to osoby samozatrudnione i firmy mikro do 10 osób. 8% to firmy małe i średnie. Średnia dotacja to na dziś 91 tysięcy złotych.
Przewodniczący OPZL-u przyznał, że nabór nie był bezproblemowy. W ciągu 3,5 godziny od rozpoczęcia pierwszej tury konkursu organizacja otrzymała około 450 wniosków. O Lubuskie Bony Wsparcia ubiegały się również przedsiębiorcy powiązani z operatorem projektu. – Potem rozpętała się wielka burza medialna. Wielu ludzi nas oskarżało, że zrobiliśmy coś niezgodnie z dobrymi praktykami – skomentował Janusz Jasiński.
Marszałek Elżbieta Polak podkreśliła, że zarząd województwa powiększył pulę środków dla przedsiębiorstw o ponad 14 milionów złotych.
Cała alokacja, która popłynie do firm, to 44 miliony 300 tysięcy złotych. To Komisja Europejska pozwoliła zarządowi województwa na przekierowanie pieniędzy z innych zadań zaplanowanych w Regionalnym Programie Operacyjnym na konkursy.
Firmy, które skorzystają z Lubuskich Bonów Wsparcia, twierdzą, że jest to duża pomoc. Sytuacja, m.in. w branży gastronomicznej, jest bardzo trudna.
Nasze działanie to mniej więcej 10-11% naszego normalnego funkcjonowania. Catering praktycznie nie istnieje. Rok temu o tej porze mieliśmy zatrudnionych 21 osób, w tej chwili mamy 8 osób. Bon jest dla nas bardzo dużym wsparciem, bez dwóch zdań. Bez takiej pomocy tak naprawdę nie dalibyśmy sobie rady. Postawiliśmy przede wszystkim na doposażenie naszej restauracji. Będziemy mogli też przeznaczyć pieniądze na zakup produktów, towarów.
W trudnej sytuacji jest również branża hotelarska i właściciele pensjonatów.
Ta część roku, która była dla nas otwarta – od czerwca do października, w takim mieście jak Zielona Góra, turystyka w ogóle nie istniała. Nie jesteśmy miastem turystycznym, a handlowców, przedstawicieli handlowych jest jak na lekarstwo, czyli obłożenia hotelu tak czy inaczej w lecie nie było. Nawet nie było możliwości odrobienia w jakiś sposób strat. Jeśli chodzi o bon wsparcia, jest to mega pomoc. Środki będą przeznaczone między innymi na rozbudowę sauny zewnętrznej, na renowację hotelu.
Firmy, które starały się o Lubuskie Bony Wsparcia, musiały wykazać spadek przychodów z powodu pandemii. Średnio wynosił on 75%.