O rewitalizacji Doliny Gęśnika i polityce krajobrazowej usłyszeliśmy w Rozmowie na 96 FM. Do tablicy został wywołany – jak sam to ujął – twórca programu funkcjonalno-użytkowego i projektu rewitalizacji dla Doliny Gęśnika, architekt Paweł Gołębiowski.
Gołębiowski przyznaje, że wcześniej niechętnie zabierał głos, nie włączał się w dyskusje. Praca architekta nie służy temu, by analizować komentarze odnośnie do rewitalizacji – wyjaśnia. Ostatecznie jednak zdecydował się wypowiedzieć. Dlaczego?
Zacząłem od tego komentarza, mojego pierwszego zresztą, pod artykułem którejś z gazet. Oburzył mnie fakt stawiania tej sprawy jako znowu jakiejś afery. Widzę, że media – już nie mówiąc, które dokładnie – nakręcają takie afery, może to powoduje większą czytalność czy oglądalność. Chciałem troszkę załagodzić ten temat i nie robić z tego afery. Bardziej przedstawić, to, że każda taka inwestycja niesie ze sobą bardzo dużo dobrych rzeczy. Nasza pracownia zawsze jest otwarta dla ludzi. Myśmy sami zapraszali wiele osób na spotkania – masę ludzi ze stowarzyszeń, społeczników, przyrodników. Może naiwnie, ale byłem przekonany, że osiągnęliśmy masę kompromisów.Paweł Gołębiowski
Architekt podkreślił też, że koncepcja Doliny Gęśnika to efekt pracy zespołowej, z innymi projektantami. Nie było to proste. Co do tego, by w teren ingerować lub go pozostawić – podejrzewa, że sprawa zrobiła się już polityczna.
Prawda jest taka, że był i jest to park miejski. To nie las. Tereny parków miejskich, parkowe w ogóle, kształtuje się za pomocą zieleni – to akurat jest chyba jasne dla wszystkich. Ale żeby wykształcić z tego terenu park, który przez dziesiątki lat został zaniedbany, jest niezbędna wycinka drzew. Jeśli mówimy o trzystu paru drzewach, a mamy kilkanaście tysięcy drzew na prawie 20 hektarach (a te 20 hektarów nie jest w pełni zalesione) to rośnie ok. 400 drzew na jeden hektar. To jest co 5 metrów drzewo, jakby je równo rozsadzić.Paweł Gołębiowski
W rozmowie Paweł Gołębiowski stwierdził też, że przykład Doliny Gęśnika pokazuje jedno – ludzie są niezadowoleni zarówno z chęci zmian, jak i obecnego stanu. Tłumaczy też, dlaczego 316 drzew w dolinie idzie pod topór:
W dużej mierze są to drzewa martwe i obumierające. Ale ogólnie rzecz biorąc, jeśli rośnie dajmy na to ładny dąb, który jest przytłoczony samosiejkami, które są klonami albo akacją, to żeby ten dąb wyglądał ładnie, trzeba wyciąć kilka drzew. Tym się kształtuje park – otwiera się osie widokowe, miejsca na przejścia, ścieżki. Robi się to dla bezpieczeństwa. Bo jeśli jest to park miejski, to tam wejdą ludzie i jak komuś spadnie na głowę gałąź, to zapukają do mnie do pracowni.Paweł Gołębiowski
Więcej na temat wycinek w całej rozmowie.
Rozmowa na 96 FM – Paweł Gołębiowski