ROZMOWA NA 96 FM:

Tres.b – muzyczna duma Zielonej Góry!

Zdradź proszę, jak fani i dziennikarze zareagowali na Waszą ostatnią płytę „40 Winks of Courage”?
    Jestem bardzo dumna i szczęśliwa, bo ta płyta jest odbierana fantastycznie. Prace nad nią przebiegały dość burzliwie, bo dynamika w zespole między mną i chłopakami jest aktualnie burzliwa. Natomiast co do jednej rzeczy byliśmy zdecydowanie zgodni, że ma być to płyta zdecydowanie inna niż nasza pierwsza. Debiut był takim swoistym eksperymentem. Mieliśmy duże studio i producenta do swojej dyspozycji, sesyjnych muzyków… Były więc wielkie aranżacje utworów, wykorzystanie smyczków, dęciaków i czegokolwiek, co nam się napatoczyło. Nowa płyta miała zaś dać się odtworzyć tak samo na żywo przez skład, w jakim gramy, czyli gitara, bas, perkusja i wokal. Aranże są więc surowe i proste, a także tekst wysuwa się na pierwszy plan. O to nam chodziło, nie było tu żadnych kompromisów i tym bardziej jest nam miło, że ta płyta tak bardzo się podoba.

Płyta jest zdecydowanie mroczniejsza i bardziej niepokojąca niż debiut. Czy jeszcze coś, oprócz chęci nagrania zupełnie innej płyty, miało wpływ na taki jej nastrój?
    Wiesz, jeszcze przed wydaniem debiutu „The Other Hand” mieliśmy taką pierwszą, nieoficjalną płytę, którą wydaliśmy sami jeszcze kiedy mieszkaliśmy w Holandii. Był tam dokładnie taki sam klimat, jak na „40 Winks of Courage”. Tak się akurat złożyło, że na rynku polskim zadebiutowaliśmy takim eksperymentem, a ta nasza nowa płyta to nie jest tak naprawdę żadna nowość, tylko powrót do tego, co tak naprawdę bliższe jest naszemu sercu.

Mi osobiście klimat tego albumu kojarzy się z wczesnym The Cure czy zespołami z wytwórni 4AD typu Cocteau Twins czy Dead Can Dance. Co muzycznie Was inspirowało przy tworzeniu tego materiału?
    Niektóre te piosenki powstały pół roku przed wejściem do studia, niektóre miesiąc przed, a jeszcze inne dwa lata. Przez to też trudno jest powiedzieć, co było dla nich inspiracją muzyczną. Przez te dwa lata słuchaliśmy naprawdę różnej muzyki, więc bardzo ciężko jest mi tu wymienić jedno konkretne nazwisko.

Płyta została częściowo sfinansowana przez Waszych fanów za sprawą kampanii crowdfundingowej.
    Nasza propozycja była taka, że ludzie wpłacają nam 100 zł i za to dostają przedpremierowo płytę, bilet na koncert promocyjny i wpis w książeczkę. W tej książeczce dołączonej do płyty jest lista ludzi, którym bardzo serdecznie dziękujemy za wsparcie i to są właśnie ludzie, którzy kupili te nasze „tres paczki”. To była forma crowdfundingu oparta na przedsprzedaży, a nie zbierania datków. I tak tylko część tych pieniędzy została dla nas, ale wystarczyło, by zapłacić za studio. To było nieprawdopodobnie miłe, że ci ludzie nam zaufali.

Pochodzisz z Zielonej Góry. Jak często udaje Ci się odwiedzać nasze miasto i czy masz w nim jakieś swoje ulubione miejsca?
    Bardzo chciałabym częściej tu przyjeżdżać. Kiedy tylko duszę się w Warszawie, biorę podręczną torebkę i jadę tutaj jakimkolwiek środkiem transportu. Bardzo lubię te okolice, w których mieszkają moi rodzice, czyli okolice Ogrodu Botanicznego. Uwielbiam to, że jest w Zielonej Górze taki natychmiastowy dostęp do lasu. Wychodzisz z domu i możesz przez 3 godziny pospacerować po lesie i to jest dla mnie cud. Pamiętam, że w swoje urodziny przyjechałam do Zielonej Góry, założyłam na uszy słuchawki i poszłam spacerować po lesie (śmiech). I to była najmilszy rodzaj spędzenia dnia, jaki mogłam sobie wymyślić. Wszystko jest tu jakby dwa biegi wstecz w porównaniu z dużym miastem i to jest naprawdę bardzo miłe.

Autor: Michał Cierniak

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00