Na zakończenie tego tygodnia – językowe spojrzenie na Dzień Kobiet i Dzień Mężczyzn. Ile razy zastanawialiśmy się nad tym, jak nazwać panią pełniącą funkcję dziekana lub mającą tytuł inżyniera? Problem nie dotyczy jednak tylko płci pięknej.
Tak zwane luki leksykalne, czyli brak odpowiedników wyrazów, dotyczą nazw wielu zawodów. Możemy o nich przeczytać m.in. w książce „Lingwistyka płci. Ona i on w języku polskim”.
W polskim słownictwie uderza (…) duża dysproporcja, jeśli chodzi o nazwy zawodów – większość z nich to rzeczowniki rodzaju męskiego, nieposiadające żeńskich odpowiedników: górnik, kominiarz, inżynier (…). Istnieją również nazwy zawodów niemające męskich odpowiedników, np. niania, prządka, gosposia, modystka – piszą autorki, Małgorzata Karwatowska i Jolanta Szpyra-Kozłowska.
Co ciekawe, kolejność określeń płci w tytule książki ma znaczenie, ponieważ:
W języku polskim (…) zasadą jest umieszczanie członu męskiego przed żeńskim:
on i ona
król i królowa
towarzysze i towarzyszki
(…)
Wyjątek stanowią tu formuły grzecznościowe:
panie i panowie
koleżanki i koledzy
(…).
Mnóstwo jest też powodów, z których takie nazwy nie są tworzone. Najbardziej oczywistym jest to, że powstanie nowego słowa nie miało sensu, gdy jakiś zawód wykonywały tylko kobiety lub tylko mężczyźni.
Czy jednak badając to zjawisko, da się zachować bezstronność? Odpowiedź – w całej audycji. Możecie także sami wypowiedzieć się na ten temat. Czekamy na Wasze komentarze.
Polski na tapecie – audycja z 10.03.