Błędy językowe zdarzają się wszystkim. Co jednak w sytuacji, gdy widzimy je w przestrzeni miejskiej? Czy dałoby się ich uniknąć? Bo przejść obok nich obojętnie – zapewne nie, co pokazały reakcje mieszkańców Zielonej Góry.
W przeszłości miasto wielokrotnie dopuszczało się językowych uchybień – od ronda „Ireny Sendlerowej” po „relikty” przy ratuszu pomylone z „relikwiami” do ulicy „Piłsudzkiego” w Przylepie. Choć ten ostatni błąd obrócono w żart (tablica z błędem w nazwie ulicy pojawiła się na licytacji z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy), nie zawsze jest to możliwe.
Przykładem może być inna sytuacja z ostatniego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Odsłonięta została tablica upamiętniająca tragicznie zmarłego przed rokiem prezydenta Gdańska. Napis przy sercu z logo WOŚP to „Zielona Góra pamięta. Paweł Adamowicz”. Czy prezydent Gdańska się pod nim podpisał, w dodatku jako reprezentant Zielonej Góry? Tak wynikałoby z budowy tego zdania. Napis wygląda też na niedokończony, bo jeżeli „Zielona Góra pamięta”, to o kim bądź o czym? Albo kogo lub co pamięta? Bardziej poprawny byłby więc zapis „Zielona Góra pamięta Pawła Adamowicza” albo „Zielona Góra pamięta o Pawle Adamowiczu”.
Napis przy tablicy jest nie tylko niepoprawny, ale i niestosowny. Pomyślmy bowiem o jego celu – ma upamiętnić zamordowanego człowieka. Zawiera zaś błąd, który sugeruje, że on wciąż żyje. Nie powinno więc dziwić niezadowolenie części mieszkańców. Zielonogórzanie potrafią wskazać, kiedy jakieś słowo lub zdanie jest niepoprawne. Być może niektórzy oczekują też dbałości o język w przestrzeni publicznej od urzędników.