To znak, że film spełnił swoje zadanie i nas solidnie wystraszył. „Kobieta w czerni” jest właśnie taką produkcją. To nic, że mamy tu pełno patentów znanych już z innych filmów grozy. Jego siłą jest gęsty klimat mrocznego, opuszczonego domu na bagnach, w którego zakamarkach czai się złowieszcza zjawa. Kilka scen sprawia, że oprócz podskoczenia w kinowym fotelu, czujemy się naprawdę nieswojo. Np. fragment, w którym bohater grany przez Daniela Radcliffe’a (który z powodzeniem zaczyna wychodzić z szufladki „Harry Potter”) z podwórka widzi w oknie upiorną twarz, albo przelot krzyczącej zjawy przez cały pokój w stronę widowni. Po obejrzeniu tego horroru już nigdy bez obaw nie spojrzycie w okna pustych domów.
Słuchaj “Miasta Filmów” w każdy piątek o godz. 13:00 w Radiu Index!
Autor: Michał Cierniak