„Życie nie daje nam tego co chcemy, tylko to co dla nas ma”. Władysław Stanisław Reymont.
Ewa Andrzejewska urodziła się w roku chińskiego smoka, niedaleko Zielonej Góry, więc “wpadnięcie” ponad 20 lat temu do tego miasta na dłużej wydaje się dość naturalne. Artystyczne życie zaczęła w Plastyku, zielonogórskim liceum, które dało jej: nie tylko fajny zawód (dziś trochę zarzucony), pięć lat zupełnie niezwykłych i niezapomnianych, fantastycznych przyjaciół, inspiracje wspierające nawet teraz, koncepcję by spełniać się poetycko jako autor piosenek, oraz miłość do teatru. Wszystko to nadal jest obecne w jej życiu, pozwalając zarabiać na chleb, spełniać się jako niezbyt chyba nudna żona i mama, dając (chyba…) inspiracje innym fajnym młodym ludziom, albo zwyczajnie nie zwariować w tym naszym pięknym kraju. Bywały jakieś nagrody i fety, najmilsza sercu to ta z FAMY (za teksty – a jurorem był Jacek Kaczmarski), ale i tak Ewa Andrzejewska reprezentuje ginący raczej gatunek ludzi cieszących się ze wszystkiego, a z poezji wyłapywanej z codziennych drobiazgów – to chyba najbardziej.
Ewa Andrzejewska urodziła się w roku chińskiego smoka, niedaleko Zielonej Góry, więc “wpadnięcie” ponad 20 lat temu do tego miasta na dłużej wydaje się dość naturalne. Artystyczne życie zaczęła w Plastyku, zielonogórskim liceum, które dało jej: nie tylko fajny zawód (dziś trochę zarzucony), pięć lat zupełnie niezwykłych i niezapomnianych, fantastycznych przyjaciół, inspiracje wspierające nawet teraz, koncepcję by spełniać się poetycko jako autor piosenek, oraz miłość do teatru. Wszystko to nadal jest obecne w jej życiu, pozwalając zarabiać na chleb, spełniać się jako niezbyt chyba nudna żona i mama, dając (chyba…) inspiracje innym fajnym młodym ludziom, albo zwyczajnie nie zwariować w tym naszym pięknym kraju. Bywały jakieś nagrody i fety, najmilsza sercu to ta z FAMY (za teksty – a jurorem był Jacek Kaczmarski), ale i tak Ewa Andrzejewska reprezentuje ginący raczej gatunek ludzi cieszących się ze wszystkiego, a z poezji wyłapywanej z codziennych drobiazgów – to chyba najbardziej.
W najbliższą środę tradycyjnie o 19 audycja poetycka Milion Myśli. Kolejny poetycki autoportret. Tym razem obraz pomoże malować mi Ewa Andrzejewska. Wiersze przeplatane będą znanymi Wam utworami z audycji Przemka Mazurka, czyli Piosenki Nieobojętne. Zapraszam i zachęcam do słania swojej twórczości na wiersze@index.zgora.pl.
Autor: Ula Seifert, foto. Mateusz Stawecki