Student dla papierka
Rozmawiam z liczną grupą studentów z różnych kierunków studiów . To, co słyszę, napawa mnie przerażeniem. Okazuje się, że większość z nich nie ma własnego pomysłu na życie. Powody, dla których zdecydowali się na dalszą naukę, są różne. – Musiałem iść na cokolwiek, by nie trafić do woja – tłumaczy mi Michał. – Rodzice są zadowoleni, że ich syn studiuje i mogą się pochwalić znajomym, a i ja nie narzekam. Semestr zabawy, kilka dni nauki przed sesją – śmieje się.
– I wilk syty i owca cała – Michał, jak wielu jego rówieśników, wybrał zarządzanie i marketing, który od kilku lat jest bardzo popularnym kierunkiem. Jak mówią: „Jeśli nie wiesz ,co wybrać, idź właśnie na to”.
Rzecz ma się podobnie z pozostałymi. Uzasadniają, że nacisk ze strony rodziców był ogromny, więc musieli wybrać coś, co będzie lekkie, fajne i przyjemne. Bo przecież nikt z nich nie ma ochoty na naukę. A może i kiedyś fakt posiadania papierka przyda się w dorosłym życiu?
18 lat nie gwarantuje dorosłości…
– Wszyscy znajomi wyjechali studiować, to przecież nie zostanę tu sama. Dobrze, że koleżanki mnie na to namówiły. Nocne zabawy i brak krytyki ze strony rodziców. Nareszcie jestem dorosła i czuję, że żyję!– chwali się Kasia.
Na pytanie, czy utrzymuje się sama, odpowiada, że od tego są rodzice. Gdy pytam, co będzie, gdy skończy studia, odpowiada, że "się zobaczy": – Prawda jest taka, że jak się nie ma znajomości, to i najlepsze studia nie pomogą. Zawsze dobre miejsca obsadzają kumplami i ich rodzinami.
Cóż, tu muszę przyznać jej rację.
Może dwa kierunki pomogą
No tak. Lecz są przecież studenci, którzy pną się w górę po trupach. Dla nich najważniejsze jest zdobycie dobrego startu, dla którego są w stanie zrezygnować z własnego życia.
W tym przypadku podatki Polaków wydają się być wydane na szczytny cel. Ale tu niestety też czeka nas zawód – większość z nich już teraz myśli o pracy za granicą, bo przecież: – Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że Polska nie zapewni mi dostatniego życia. Tu nawet ukończenie dwóch kierunków studiów oraz znajomość kilku języków, nie jest gwarancją znalezienia dobrze płatnej i satysfakcjonującej pracy – mówi Ilona.
Chcę, ale nie mogę
Spotykam grupę energicznych i ambitnych, którzy już na starcie zostali przekreśleni. Cieszę się, że zdobywanie wiedzy jest dla nich przyjemnością. Przykro mi, bo nikt nie dał im szansy.
– Zawsze chciałam być lekarzem. Od dziecka marzyłam by pomagać ludziom – wspomina Ania.
– Już jako dziewczynka dostawałam książeczki o budowie ludzkiego ciała. Udawałam, że bracia, to moi pacjenci, a ja ich badałam i stawiałam diagnozę. Pamiętam, że sok malinowy służył nam za syrop – Ani, mimo szczerych chęci, nie udało się dostać na medycynę.
Rodziców nie było stać na prywatne lekcje chemii, biologii i fizyki. Jednak wspierają ją, jak mogą, a ona, mimo porażki, nie poddaje się: – Będę próbować w przyszłym roku. Zrobię wszystko, by moje marzenia się spełniły.
Szkoda jednak, że wielu daje za wygraną, w konsekwencji czego zaczynają studiować coś, co ich tak naprawdę nie interesuje.
Mogę, ale nie chcę
"Pamiętaj, lekarz, prawnik i ksiądz są to jedyne zawody, które zagwarantują Ci pewną przyszłość" – te słowa słyszało wielu z nas. Również Maciek, który pochodzi z zamożnej rodziny. Marzeniem jego ojca, adwokata, było, aby jego jedyny syn kontynuował rodzinną tradycję.
– Ojciec nie wyobrażał sobie mojej przyszłości inaczej, niż sam ją widział. Wszystko było zaplanowane. Mam zdawać na prawo, on mi pomoże. A o aplikację rzecz jasna martwić się nie muszę – wyznaje Maciek.
Wystarczyło, że Maciek by chciał. Wielu ludzi oddałoby wiele, by móc być na jego miejscu. On jednak wybrał muzykę: – To moja pasja, miłość, życie. Nie wyobrażam sobie siedzenia przy kodeksach. Wiem, że wielu nie zrozumie mojej decyzji, ale nie mogłem inaczej. To by mnie zabiło. Musiałbym się ukrywać przed kolegami z roku, by nie zostać oskarżonym, że jestem tu dzięki rodzinnym koneksjom.
Dlaczego tak jest?
Studenci – jedni dążą do tego, by coś osiągnąć, inni idą po linii najmniejszego oporu. Niektórym wystarczy sam papierek, pozostali chcą próbować swoich sił już w czasie studiów.
Często jest tak, że przyszli studenci są nieporadni, ale nie można zwalać na nich całej winy. Polski system edukacyjny nie przewiduje samodzielności jednostek. Najlepiej nie odzywać się i uczyć wszystkiego, nie będąc w niczym zbyt dobrym.
Nie dziwi fakt, że maturzyści z roku na rok mają coraz większy mętlik w głowie. Żałuję tylko, że wybitni studenci rzadko kiedy są promowani. Jeśli sami nie zadbają o siebie, skończą marnie.
I pamiętajcie: najlepszy student to student z 10-letnią praktyką, dyspozycyjnością 24h na dobę, godzący się na umowę-zlecenie za nędzne wynagrodzenie!
Autor: Źródło: www.interia.pl /akmedium