Bycie DJ-em nie jest łatwe i nie jest to prosty zawód. Bywa czasami trudny i denerwujący, ale nie można się poddawać. Rozmowa z DJ-ką, Joanną Surmą. Wywiad przeprowadziła Beata Roszak, studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Zielonogórskim.
Ma 23 lata. Łączy pracę z przyjemnością i pasją do muzyki. Przełamując przeciwności i stereotypy porywa ludzi w nowoczesne rytmy. Na co dzień zajmuje się przygotowywaniem magicznych drinków, ale posiada również drugą pracę, w której za pomocą miksowania porywa ludzi w rytm muzyki. Joanna Surma – kobieta DJ, która w swojej profesji dość często współpracuje głównie z mężczyznami. I wprowadza rewolucję w świecie muzyki.
Beata Roszak: Z jakimi trudnościami musiałaś się mierzyć jako kobieta, która pracuje w przemyśle muzycznym głównie z mężczyznami?
Joanna Surma: Na pewno najtrudniejsze jest przebicie się przez to wszystko. Najgorsze jest to jak wszyscy traktują cię delikatnie tylko dlatego, że jesteś kobietą, a ty chcesz być na tym samym poziomie co reszta, więc starasz się robić wszystko precyzyjnie. Chcesz, aby wszyscy obchodzili się z tobą na równi.
Jaka rzecz jest najtrudniejsza na samym początku kariery DJ-a?
Najcięższą rzeczą jest przechodzenie od muzyki do muzyki dlatego, że trzeba wyćwiczyć swój słuch muzyczny. Taki DJ musi wyczuć odpowiedni moment do zmiany piosenek, aby ludzie tańczący na parkiecie nie pogubili się w tańcu. Aby mogli utrzymać pewien rytm. Gdyby ludzie słyszeli to, co my słyszymy, to byłoby zdecydowanie ciężej. Jakby mieli dwie piosenki naraz na głośnikach, to nie wiem, czy ktokolwiek wytrzymałby na parkiecie. Trzeba odpowiednio połączyć jedną muzykę z drugą w taki sposób, aby mogły się zgrać ze sobą.
Skąd pomysł na to, aby pracować w zawodzie, w którym rzadko widzi się kobietę na takim stanowisku?
Pomysł wyszedł głównie na spontanie. Uznałam, że to jest to, co właśnie chcę robić. To był moment, kiedy koledzy wciąż o tym mówili. Towarzysząc mojemu koledze było czasami tak, że on powiedział stań, przejdź, bo ja muszę gdzieś na chwilę wyjść i tak jakoś wyszło. Wtedy trzeba było trochę się pobawić, pomiksować troszkę. Zawsze mnie śmieszy to, jak ja bawię się przy tym wszystkim, a klubowicze bawią się do czegoś innego. Interesowało mnie po prostu, jak te wszystkie piosenki przechodzą, jak to się zmienia.
Na początku nie miałaś żadnych doświadczeń, a więc nie bałaś się tego, że jak wejdziesz w zastępstwie za twojego kolegę, to coś pójdzie nie po twojej myśli albo zrobisz coś źle?
Mój kolega na samym początku mnie nadzorował. Było to na takiej zasadzie, że mówiłam, aby odsłuchał to, co zrobiłam i czy to może tak być, czy mogę teraz wejść albo kiedy odtworzyć.
Masz może jakieś ulubione wspomnienia lub sytuacje, które zdarzyły ci się podczas pracy w przemyśle muzycznym?
Pierwsze co przychodzi mi na samą myśl, to podrywy. Miałam taką śmieszną sytuację, że przychodzi mężczyzna i mówi do mnie, że jeśli puszczę jakiś kawałek, to porwie mnie do tańca. Niestety musiałam odmówić, no bo byłam w pracy.
Przy jakim klimacie muzyki, na parkiecie, znajduje się najwięcej osób?
Najwięcej ludzi jest przy klimacie mieszanym, kiedy jest troszkę disco polo, troszkę house, troszkę przy dance, przy latino. Wiadomo, że obserwuje się ludzi. Więc jak widzi się, że ludzie bawią się do disco polo, to gdzieś to wplatasz, a jak widzisz, że oni nienawidzą disco polo i schodzą z parkietu, to całkowicie się rezygnuje z grania tego gatunku. Większość DJ-i ma tak, że patrzą przez pryzmat jednego gatunku, tak jak jest vixa, ale to wiadomo, że nie każdemu pasuje. Dlatego klimat mieszany jest najbardziej optymalny.
Czy uważasz, że jako kobieta DJ jesteś często oceniana przez inny standard niż mężczyźni w tej samej roli?
Uważam, że jestem troszkę gorzej oceniania, ponieważ niektórzy twierdzą, że skoro jestem kobietą, to nie dam sobie z tym rady, bo coś mi nie wychodzi. Mówili niech ktoś do ciebie podejdzie i ci pomoże, ale to wszystko jest zależne od klubu w jakim się gra. W klubach, w których w większości grywam, to nie ma czegoś takiego. Natomiast pamiętam, jak próbowałam w jednym klubie, to było coś takiego, że mnie denerwowało wewnętrznie i nie mogłam się skupić na tym co robię. Tu za szybko przechodzisz, tu za wolno. Tu robisz coś nie tak, tu też dlatego, że jesteś kobietą. Takie uwagi były denerwujące. Na kobiety patrzono przez pryzmat, że będziemy na scenie zbyt wyzywające. Po prostu patrzono też przez aspekt wyglądu.
Jak ty sobie radziłaś z czymś takim?
Tak naprawdę jeśli wierzysz w to, że potrafisz i wierzysz w to, że dasz radę, to dzięki temu zmieniasz myślenie kogoś. Oni myślą, że ty sobie z tym nie poradzisz, a pokazujesz, że jednak umiesz to.
Teraz prowadzisz swoje sety, a więc czy jest coś takiego jak kobiecy styl prowadzenia?
Nie do końca. Jeżeli chodzi o rozkład imprezy, to na początku gram stonowanie i spokojnie, a w połowie jest już takie przełamanie i trzeba coś mocniejszego puścić, żeby przede wszystkim pobudzić ludzi na parkiecie, a nie zanudzić. I teraz na sam koniec imprezy ostatnio puszczamy piosenkę z takiej bajki „Miś uszatek”, fragment „misie lubią dzieci, dzieci lubią misie”, jakoś tak. Ktoś właśnie zrobił z tego remix i zamiast puszczania „To już jest koniec” włączamy właśnie ten zremixowany kawałek. Kiedy to puszczamy mina ludzi jest zawsze najlepsza. Nie może być wciąż tego samego, więc zmieniliśmy troszkę.
Zanim zostałaś DJ-ką, miałaś może jakieś doświadczenie związane z występami publicznymi?
Nie miałam. Zaczynając bałam się oczywiście. Stojąc już tam na scenie zobaczyłam, że wszyscy się na mnie patrzą. Był to dla mnie lekki stres. Najbardziej obawiałam się, na samym początku, mikrofonu. Musisz się przełamać, wziąć głęboki oddech. Musisz jednak coś powiedzieć przez niego, głośno.
A jak sobie poradziłaś z tym stresem?
To już nie jest tylko puszczanie muzyki, tylko trzeba też mówić przez mikrofon. Musiałam się przygotowywać. Kupiłam sobie mikrofon na bluetooth i tydzień czasu przez niego gadałam. Ale stres jakiś był. Nie lubię słyszeć swojego głosu, ale już się przełamałam. Teraz to już nie boję się tego. Ale na początku było ciężko.
Na jakie zarobki mogą liczyć początkowi DJ-e?
Wszystko zależy od klubu i kwestii dogadania się. Jak gra się w mniejszych klubach, to wiadomo, że nie możesz liczyć na dużą stawkę. Jeżeli to jest klub, który pomieści 400 osób to nie może być duża stawka, ale jeśli to jest klub typu Heaven, takie większe, to można liczyć na trochę wyższe stawki ponieważ to jest potężny klub, który pomieści dwa razy więcej ludzi.
Pracujesz w różnych klubach. Zatem zdarzyły ci się w twojej karierze DJ nieprzyjemne sytuacje z publicznością?
Raz była nieprzyjemna sytuacja, gdzie pewien Pan groził mi ponieważ alkohol źle na niego wpłynął. Wypił za dużo i musiałam przeczekać troszkę. Miałam tylko raz taką sytuację. Na szczęście.
Pracując w przemyśle muzycznym, jak ty widzisz rolę kobiety DJ w tym świecie?
Z mojej perspektywy bycie DJ-em nie jest łatwe i nie jest to prosty zawód. Bywa czasami trudny i denerwujący, ale nie można się poddawać.
Byłaś kiedyś początkująca, więc jakie masz rady dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę w tym świecie?
Na pewno nie przejmować się opiniami innych ludzi, ale na takiej zasadzie, że ludzie mogą być różni i mogą cię czasami wręcz zjeść. Nie dobierzesz odpowiedniej muzyki do klimatu, który oni lubią i wrzeszczą do ciebie, że jesteś fatalny DJ, co ty tam robisz. Jakby oni stanęli po drugiej stronie to wtedy, wiedzieli by, jak to jest. Po prostu nie powinniście przejmować się opinią. Ogólnie, starajcie się nie stresować za bardzo, że coś nie wyjdzie. Trzeba robić dobrą minę do złej gry. Jak ktoś tego nie zauważy, to nie daj po sobie tego poznać ponieważ ludzie raczej tego nie wyczują. Następnym razem będzie lepiej. Ludzie też nie zwracają na to uwagi jak lekko coś się rozjedzie. Trzeba przełamać też rozmowę przez mikrofon. Mówić samemu do siebie przed lustrem. Żeby słyszeć swój głos.