…i sprawdzić, czy jego ulubione połączenie nadal istnieje. Ja spojrzałam dość spokojnie, bo pomimo niepokojących plotek, nie uwierzyłam w informację, że Ślązak umiera. Ale na wszelki wypadek sprawdzam. I oczom nie wierzę: Ślązaka nie ma.
Zmiany w rozkładzie PKP wynikają, jak tłumaczą je pracownicy PKP, z potrzeby uporządkowania marki i oferty handlowej. Bla, bla, bla – porządkujcie. Ale co to oznacza dla nas?
Ślązaka nie ma, ale są Tanie Linie Kolejowe. Tanie Linie – pociąg jest droższy, zgodnie z osobliwą logiką PKP. Sprawdzam inne możliwe połączenia interesującej mnie relacji Zielona Góra – Gliwice (albo Rybnik). Co widzę? Widzę, że trzeba zacisnąć pasa i uzbroić się w cierpliwość. Zamiast pociągów pospiesznych, pojawiła się masa ekspresów i Intercity – szybciej nie jadą, ale są za to droższe. To dopiero logika! Faktycznie umacniają markę… Markę wiecznie spóźniających się, zapchanych kolei (które bosko wyśmiał niedawno na Festiwalu Kabaretu rybnicki zresztą Noł Nejm:).
Nie jeżdżę pociągami często. Ale jeśli jadę, to przygotowuję się w tę podróż mentalnie kilka dni wcześniej. Wiem, co mnie czeka: lodowate zimno albo piekielne ciepło, stanie na korytarzu, rozmowy ze współpasażerami szacujące bieżące spóźnienie i tak dalej…
Mała anegdotka: jechałam jakiś czas temu z Rybnika do Wrocławia, pociąg był pospieszny, więc (zgodnie z logiką PKP:) – spóźnił się. Nie zdążyłam się przesiąść na kolejny pociąg relacji Wrocław – Zielona Góra, po prostu mi zwiał. Poszłam pytać, co dalej. Pieniądze w takich sytuacjach zwracają, ale co z tego – moja podróż zgodnie z planem trwa około ośmiu godzin, a w tej sytuacji ponad 11… Wysłałam maila do PKP – zdziwilibyście się, jak szybko odpisują. I co przeczytałam? W działaniach PKP tkwi oprócz ciekawej logiki dużo dobrego humoru: napisali mi, że przecież drugi pociąg odjechał zgodnie z planem… 😀
Ręcę opadają. Z opadniętymi rękoma nie da się dalej pisać, więc proszę Was o zdanie, jak Wam się nowy rozkład podoba? Mam nadzieję, że z Waszymi połączeniami lepiej.
Autor: Kaja Rostkowska