Lubuskie się stara?

Po pierwsze okazało się, że niektórzy nie zostali wpuszczeni na koncert, ponieważ nie było już miejsc. Ludzie byli oburzeni, ale czy tak trudno pomyśleć logicznie? Miejsca w amfiteatrze to zwykłe ławeczki, nienumerowane. Ludzie, którzy siadali, często woleli położyć na ławeczce torebkę, niż zrobić miejsce siedzące. Nie zwalajmy więc winy na organizatorów!

Po drugie, słyszałem jęki zawodu, że nie było transmisji na żywo w telewizji. Ale w telewizji są priorytety. Koncert zaplanowany był miesiąc wcześniej. To samo mecze piłkarskich Mistrzostw Świata. Jakby nie patrzeć, większą popularności cieszy się to drugie wydarzenia, a także więcej na nie poszło pieniędzy. A ostatecznym „winowajcą” tego, że transmisji zabrakło, była debata, która odbyła się w TVP1. Automatycznie transmisja meczu „przeskoczyła” do TVP2, a występy kabaretów wyemitowane będą 18 lipca 2010 r. I gdzie tutaj wina organizatorów?

Po trzecie podobno ludzie dostawali informację, że na koncert będzie wstęp wolny. Nie wiem, skąd te informacje mieli, ale ja na każdym ogłoszeniu w gazecie widziałem napis, że „bilety do nabycia”. I tu przechodzę do kolejnej bolączki. Jak już ktoś wiedział, że trzeba kupić bilet, to wielce oburzony był tym, że są dwa rodzaje biletów: normalny za 20 zł i ulgowy za 10 zł.

Po tych wszystkich narzekaniach widać, że niektórym ludziom potrzeba więcej obcować z kulturą medialną. Z mojej strony wielkie podziękowania za taką imprezę i mam wielką nadzieję, że odbędzie się ona również za rok. Przecież trzeba wykorzystać to, że większość polskich kabaretów wywodzi się z Zielonej Góry.
Podsumowując: organizacja nie była wolna od błędów, ale ważne, że jednak impreza się odbyła. Organizatorzy otrzymali nowe doświadczenie i możemy być dobrej myśli, że kolejna odsłona Dnia Województwa Lubuskiego będzie jeszcze lepsza. Do tego wszystkiego najlepszym zakończeniem będzie cytat ze skeczu pewnego kabaretu: „Staramy się… i do przodu!”