“Jeśli juan umocni się wobec dolara, wtedy wyceniana w dolarach ropa stanie się dla Chin tańsza, co może pobudzić popyt” – stwierdził obficie cytowany przez specjalistyczne media, także w Polsce, niejaki Stephen Schork, prezes firmy konsultingowej Schork Group Inc. w Villanova. I już wiemy, dlaczego tego dnia ceny paliw na giełdzie w Nowym Jorku, a parę godzin później także na stacji benzynowej w Koziej Wólce, poszły o parę procent w górę. Proste?
Sytuacja ekonomiczna na Dalekim Wschodzie, a zwłaszcza w Chinach, zawsze jest wygodnym wytłumaczeniem podwyżek cen benzyny w dowolnym miejscu na kuli ziemskiej. Analitycy pilnie obserwują również gospodarkę amerykańską. Zapowiada się ostra zima na wschodnim wybrzeżu USA? Zbliża się sezon wyjazdów urlopowych, a wraz z nim zwiększone zapotrzebowanie na paliwa? Skurczyły się zapasy ropy w stanie Iowa? Spadło wydobycie w Teksasie? No to już rozumiesz, dlaczego tankując, musisz sięgnąć głębiej do portfela.
Bardzo przydatne są wszelkie wydarzenia nadzwyczajne (zamach terrorystyczny, awaria instalacji przeładunkowych w portach w Zatoce Perskiej, tankowiec na mieliźnie, pęknięty rurociąg itp.), zjawiska klimatyczne i klęski żywiołowe (oprócz mrozów w Nowym Jorku, o czym już wspomnieliśmy, także cyklony, tajfuny, powodzie, trzęsienia ziemi) tudzież niepokoje społeczne (np. strajk dokerów w Rotterdamie). Taką katastrofę, jak wyciek ropy po zniszczeniu platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej, można ogrywać w analizach miesiącami.
Jeśli przy pisaniu raportu, formułowaniu prognozy rynkowej lub odpowiadając na pytanie dziennikarza analitykowi nie przychodzi nic ciekawszego do głowy, zawsze może sięgnąć po wiecznotrwałe argumenty natury polityczno-elektrycznej. Takie jak napięcie na Bliskim Wschodzie, które, jak wiemy, lubi rosnąć. A wraz z nim rośnie cena ropy naftowej. To oczywista oczywistość.
W naszych rodzimych warunkach świetnym wytłumaczeniem wysokiej ceny paliw są wahania kursu dolara. Ostatnio dolar trzyma się mocno, a więc i benzyna musi być droga. Ale spokojna głowa: gdy amerykańska waluta pójdzie w dół, wcale nie będzie to oznaczać, że benzyna stanieje. Wtedy na pewno coś stanie się z juanem…
Co z tego wszystkiego wynika dla płacącego coraz wyższe rachunki na stacjach benzynowych przeciętnego właściciela samochodu? Nic, poza świadomością, że zatrzymując się przed dystrybutorem staje się trybikiem w globalnej machinie gospodarczej, mikrocząstką w grze podaży i popytu na światowych rynkach ropy naftowej. Może kogoś to pocieszy…
Autor: Źródło informacji: www.interia.pl za Poboczem.pl