Występy Pracowni Teatru Tańca rozpoczęły się od działań improwizowanych będących pewnego rodzaju rozgrzewką nie tylko dla tancerzy – ale dla widowni, która powoli zanurzała się w tym niesamowitym świecie, gdzie każdy ruch znajduje swoje własne „ja” na scenie.
Przy pierwszym właściwym spektaklu „Shells” aktorzy zatańczyli z żywiołem. Z wodą. Chociaż zdaje się, że historia którą zobaczyliśmy opowiadała o żywiołach, które drzemią w nas, gdzieś głęboko w naszej duszy.
„Heteronimy” w choreografii Justyny Śmietańskiej określone, jako „pokaz powarsztatowy będący nie tyle spektaklem, co odsłoną twórczych poszukiwań” wprowadził widzów w trochę inny nastrój, cieszył i bawił oczy, podobnie jak kolejna odsłona PTT solo Justyny Śmietańskiej, która samotnie z wewnętrznym – a może zewnętrznym głosem – przykuła uwagę widowni od pierwszej, aż do ostatniej sekundy spektaklu.
Na zakończenie otrzymaliśmy kolejną burzę emocji – spektakl „Uterus” w choreografii Marka Zadłużnego i asyście Radosława Bajona. Ten męski duet wyreżyserował kobiecy spektakl. W którym było to, co zdaje się, że drzemie w każdej pannie młodej. Niewinność i doskonałość – dzikość i wolność, bo czy biała suknia naprawdę jest oznaką czystości? Z jakiej gliny jesteśmy zbudowani? I co musimy robić, by nie zmieszano nas z błotem?
Te spektakle trzeba zobaczyć – i jak zapewniał Marek Zadłużny będzie jeszcze ku temu okazja.
Chcesz być na bieżąco z kolejnymi spektaklami? Polub PTT na facebooku: www.facebook.com/pracownia.teatru.tanca
Autor: Sandra Stempniewska