Jeszcze jakoś przed sylwestrem śnieg zaczął sypać w najlepsze. Wtedy jeszcze wydawało się, że miasto jakoś sobie z nim poradzi. Gdy mijają kolejne dni nasuwa się tylko jedno stwierdzenie – poradziło sobie, ale w skali szkolnej na 1.
O ile sytuacja na drogach jest nawet niezła, to chodniki całkowicie nie nadają się do użytkowania. Nie chodzi mi tu wcale o prywatne posesje i tereny, bo to zadanie właścicieli. Do nich należy odśnieżanie własnego terenu. Ale co z deptakiem i miejskimi chodnikami? Wczoraj byłem świadkiem ciekawej sytuacji. Pewien Pan posiadający mieszkanie gdzieś w okolicach hotelu Śródmiejskiego, właściciel najwyższego balkonu, wyrzucał z niego śnieg na… deptak. Deptak, z którego kilka minut wcześniej śnieg wywoziła ogromna ciężarówka. Zastanawiałem się jakie miał opcje innego odśnieżania: zgarnięcie śniegu i wyrzucenie go z wiadrem na odgarniętą część, wrzucenie do wanny i spłukanie… Nie wiem, czy mam rację, może i nie, ale jednak wydaje mi się, że wyrzucanie śniegu na środek deptaka to nie jest dobry pomysł…
Nie inaczej jest w miejscu mojego przebywania. Wczoraj na Krakusa zobaczyłem pierwszy pług, od czasu kiedy spadł śnieg. Do tej pory można tam było robić wszystko – od jazdy na sankach, nartach, przez ślizganie się na butach i robienie aniołków w śniegu, poprzez zakopywanie się pojazdem i wypychanie go. Wczoraj to wszystko zostało popsute.. Jakoś specjalnie wcale się nie zmartwiłem…
Prezydent zaprasza mieszkańców do odśnieżania. Dziękujemy za zaproszenie! Nie lepiej jednak byłoby wyrwać kilku bezrobotnych, dać im sprzęt i odśnieżyć deptak, a już na pewno okolice MIEJSKICH przystanków? Przy niektórych wejście do autobusu to prawdziwy sport ekstremalny. Zastanawiam się tylko kiedy do pojazdu MZK zrobię “wejście smoka” twarzą na ziemię… Zima jest świetna. Narty, śnieg, zabawa… Tylko idąc jakoś przez Zieloną Górę tego nie czuć. Chyba że zabawne jest “wywinięcie orła”…
Polemika? Napisz: mateuszhowis@index.zgora.pl
Autor: Mateusz Howis