Finanse po kryzysie
Dobrze, że premier zauważył nieefektywność działania systemu emerytalnego i jednocześnie nie zgodził się na likwidację OFE. Niemniej jednak niepokojące jest to, że argumenty które przytaczał, dotyczące kosztów akwizycji, jakie ponoszą towarzystwa, a które nie obciążają członków OFE, konieczności zwiększenia efektywności działania – ale poprzez utworzenie benchmarków w miejsce minimalnej stopy zwrotu, zwiększenia swobody inwestowania w bardziej ryzykowne instrumenty – ale na koszt przyszłych beneficjentów, są błędne i jednostronne. Przez lata były prezentowane przez PTE i skutecznie zwalczane przez specjalistów broniących interesów przyszłych emerytów. Ich przyjęcie oznaczałoby zgodę na zwiększenie ryzyka inwestycji, przy jednoczesnym zmniejszeniu odpowiedzialności zarządzających, oraz wprowadzenie zachowań stadnych względem benchmarku, który byłby kopiowany, jak i spowodowanie, że kluczowe dla kosztów kapitału firm byłoby włączenie ich akcji w skład benchmarku.
Działania pozorne WPFP?
W Wieloletnim Planie Finansowym Państwa zaprezentowana strategia rządu opiera się na utrzymaniu relacji długu publicznego do PKB na poziomie 55 proc. Jednak działania idące w tym kierunku oparte są na wpływach jednorazowych, np. z prywatyzacji, wyjątkowo wysokich dochodach niepodatkowych w 2011 r., sprzedaży gruntów rolnych, przejęciu wolnych środków agencji państwowych, zamiast na ograniczeniu strukturalnego deficytu sektora finansów publicznych. Charakterystyczne, że chociaż zadłużenie jednostek samorządu terytorialnego w 2009 r. zwiększyło się o 40 proc. rok do roku i będzie nadal rosło w kolejnych latach, na skutek realizacji wydatków inwestycyjnych współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej, to efekt ten nie został zaprezentowany w projekcjach rządowych.
Zakłada się dosyć znaczący wzrost podatków od towarów i usług w tym okresie, ze 106,2 mld do 135,8 mld zł. Niemniej jest to zakładane przy wzrastającym z jednej strony PKB, a z drugiej, przy nadal wzrastającym poziomie zadłużenia, które zwiększy się od 2006 r., kiedy to wynosiło 506,3 mld zł, do 921,5 mld zł w 2013 r. – przy optymistycznych założeniach, że dochody jednorazowe w postaci totalnej prywatyzacji pozwolą na utrzymanie wskaźnika zadłużenia na wysokości 53,7 proc. według metodologii krajowej. Wprowadzenie wieloletniego planowania jest konieczne.
Zaprezentowany Plan pokazuje optymistyczne założenia dotyczące wzrostu dochodów podatkowych, ale jeśli chodzi o wydatki, jest bardzo silnie zagregowany i w efekcie nie widać, w jakich dziedzinach nastąpią ich ograniczenia. A w 2013 r. został zaplanowany wzrost wydatków na poziomie zaledwie 1 proc.!
Nie wiemy również jak znaczna ich część zostanie wypchnięta poza budżet, gdyż WPFP nie jest przedstawiony zgodnie z wymogami Unii Europejskiej według ESA95, przez co nie prezentuje całości sektora publicznego. Brak wymaganej transparentności sprawia, że w ciągu najbliższego roku należy raczej oczekiwać gry przedwyborczej, mającej na celu uspokojenie obaw dużych grup społecznych przed koniecznym zacieśnianiem polityki fiskalnej. Jednocześnie można się spodziewać dalszych zabiegów dyplomatycznych, aby mimo wysokiego deficytu finansów publicznych przesunąć czas jego realnego zredukowania o rok. W tym czasie koalicjant oraz minister finansów, nie widząc możliwości znaczącej redukcji wydatków, będą pokazywali na OFE jako obszar, który ewentualnie byłby w stanie zagwarantować środki w miejsce postulowanych cięć. Tego typu polityka może być tylko czasowa, dlatego już po wyborach najprawdopodobniej zostanie zmieniona na silne ograniczenie wydatków sztywnych pod reżimem nowych instrumentów koordynacji gospodarczej w ramach Unii Europejskiej.
Autor: źródło informacji: INTERIA.PL