KULTURA:

“Spadaj na drzewo Awatarze”

Przy kolejnych odcinkach „Wielkiej Ligi Improwizacji” wytworzyła się podobna sytuacja. Pierwsze pojedynki wypełniały „Gębę” aż po same migdałki. Teraz zrobiło się trochę luźniej, ale wiadomo. Widmo sesji czai się już za winklem. Pozostali najbardziej wytrwali fani potrzebujący dwutygodniowej dawki improwizacji + narybek, tj. dwójka moich znajomych.
 
Młodzi, gniewni… utalentowani

 
W starciu ekip „Śmietników” oraz „Pathisonów” nie było zielonogórskich kabareciarzy znanych z telewizji. Ostali się, co prawda, Janusz Rewers i konferansjer całej zabawy Władysław Sikora, ale nie brylowali. Może celowo? Nieważne, był to dobry zabieg rzucenia kabaretowych gołowąsów na głęboką wodę. Udało się, było poprawnie.

Trzeba im oddać, że konkurencje były trudne. Tak jak w „Whose Line” gra w liczbę słów (1,3 lub 4 słowa w każdej wypowiedzi) to już prawdziwy slalom gigant kreatywności. A tu jeszcze musi być śmiesznie. Nie dali plamy, a w innej konkurencji ciągnęli wątek kilka kwestii pod rząd zadając tylko pytania.
 

Siorbanie delfina
 
Dość wyrównany pojedynek zespół „Pathisonów” przegrał gorszym wykonaniem ostatniej konkurencji. Okazało się, że „Deszcze niespokojne…” i przygody naszych dzielnych żołnierzy po angielsku przypominają siorbanie delfina. Lepsza była interpretacja „Awatara” po węgiersku. W mowie naszych bratanków dodających paprykę do wypieków spoiwem fabuły filmu nie była technika 3D, ale zwykłe ludzkie troski. Zaloty młodego kawalera, pryszcz na jej ramieniu, miłość pomimo takich tragedii.

Cały pojedynek wygrała ekipa „Śmietników” w stosunku 48:43 i to ona wystąpi w dalszych pojedynkach „Wielkiej Ligi Improwizacji”. Kolejna zabawa za dwa tygodnie.    
 

Autor: Kamil Kwaśniak

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00