UKS Lider Swarzędz dotychczas okupował przedostatnią pozycję w II ligowej tabeli. Zielonogórzanie natomiast dumnie piastowali fotel lidera. W sobotnim spotkaniu statystyki nie grały żadnej roli. Kibice przekonali się o tym już w pierwszych minutach spotkania. Po kilku składnych akcjach goście prowadzili 1:3, a Marek Kwiatkowski pozostawał zupełnie bezradny pomiędzy słupkami zielonogórskiej bramki. Po kilkunastu minutach rezultat został wyrównany. Na 4:4 z rzutu karnego trafił Bogumił Buchwald. Kolejne minuty to okres wyrównanej gry obfitującej w przestrzelone rzuty bądź pokaz silnej obrony z obu stron. Więcej optymizmu po stronie gospodarzy pojawiało się w momencie gdy prowadzili 7:6, a rzutu karnego nie wykorzystał Bartosz Glinkowski. Końcówka pierwszej połowy to prawdziwa nerwówka. Zielonogórzanie grali w podwójnym osłabieniu, a Lider zdążył wyrównać rezultat tuż przed końcową syreną. Zawodnicy schodzili do szatni przy remisie 9:9.
Druga odsłona to spektakl brutalnej i wyrównanej gry. Zawodnicy szybko przemieszczali się spod jednej bramki pod drugą, a trenerzy tracili swoje struny głosowe za linią boczną. Kiedy wydawało się, że akademicy będą w stanie odskoczyć rywalowi, przy stanie 14:12, sytuację ratował Bartosz Glinkowski. Masywny reprezentant Swarzędza nie szczędził sił na boisku, co często kończyło się bliskim spotkaniem z parkietem. W drugiej połowie trener Mariusz Kwiatkowski dał także szansę Bogumiłowi Buchwaldowi, który nadal leczy uraz kolana. Po stronie zielonogórzan świetne momenty miał również Kacper Urbańczak, który nie bał się wziąć ciężaru gry na siebie. Lider z kolei bazował na „trzech muszkieterach”, czyli Bartoszu i Łukaszu Glinkowskich oraz Mariuszu Kosturskim. Po raz kolejny byliśmy świadkami horroru w wykonaniu KU AZS-u Zielona Góra. Na minutę przed końcem spotkania gospodarze prowadzili 24:22. Jednak w ostatnich akcjach więcej opanowania mieli goście i to oni dzięki bramkom Glinkowskiego Bartka zdołali doprowadzić do remisu. Na 8 sekund przed syreną końcową Mariusz Kwiatkowski poprosił o czas. Zielonogórzanie spotkanie kończyli w osłabieniu. Na decydujący strzał zdecydował się Bogumił Buchwald, który posłał prawdziwą „petardę” prosto w poprzeczkę. Tym oto sposobem akademicy zremisowali kolejne spotkanie na własnym terenie.
Po spotkaniu szczęśliwi ze zwycięstwa byli goście. Zarówno trener Zbigniew Stachowiak, jak i jego podopieczni z uśmiechami na twarzy schodzili z parkietu.
Trener Lidera Swarzędz – Zbigniew Stachowiak
Bartosz Glinkowski- Lider Swarzędz
Mariusz Kosturski – Lider Swarzędz
Zupełnie odmienne nastroje mieli przedstawiciele gospodarzy. Trener zrzucił winę na złe przygotowanie mentalne, a remis uznał za całkowitą porażkę. Zauważył także, że było to najgorsze spotkanie jego podopiecznych w tym sezonie. Wg szkoleniowca jednym z niewielu pozytywów tego spotkania była postawa Kacpra Urbańczaka. Trener odniósł się również do kontuzji jego zawodników i ich powrotu do pełnej dyspozycji.
Mariusz Kwiatkowski – Trener AZS o meczu
Mariusz Kwiatkowski – Trener AZS o kontuzjach
Mateusz Kłosowski i Kacper Urbańczak również byli rozczarowani po meczu. Ci z kolei uważali, że wcale nie zlekceważyli przeciwnika. Czego zatem zabrakło?
Mateusz Kłosowski – KU AZS
Kacper Urbańczak – KU AZS UZ Zielona Góra
KU AZS UZ Zielona Góra vs. UKS Lider Swarzędz 24:24 (9:9)
Autor: Wojciech Góralski