AZS:

Na luzie jedną? Oni nie potrafią inaczej! Tak wygrali akademicy!

Nerwowa końcówka, to ich znak rozpoznawczy. Nie inaczej było i tym razem! Szczypiorniści PKM-u Zachód AZS-u Uniwersytetu Zielonogórskiego zwyciężyli w sobotni wieczór Anilanę Łódź 38:37 (19:15). 

Pojedynki tych drużyn już w ubiegłym sezonie miały dramatyczny przebieg. W Łodzi jedną bramką, rzuconą niemal równo z końcową syreną wygrali zielonogórzanie, zaś u siebie polegli wówczas w równie dramatycznych okolicznościach.

W sobotę niewiele zapowiadało dramaturgię po pierwszej, pewnie wygranej połowie przez AZS 19:15. W drugą podopieczni Ireneusza Łuczaka weszli źle i już po pięciu minutach był remis. W 38 minucie goście objęli prowadzenie, które momentami zaczęło sięgać trzech trafień. Jeszcze w 55 min. AZS miał do odrobienia dwie bramki.

W końcówce seryjnie do rzutów karnych podchodził Adam Szarłowicz. Nie mylił się, pewnie egzekwował wszystkie rzuty z siedmiu metrów, które wykonał w ostatnich siedmiu minutach.  On w 59. min. dał akademikom remis, a Jędrzej Jasiński po chwili zdobył bramkę dającą prowadzenie. Goście odpowiedzieli jednak trafieniem Jana Matyjasika. Było pół minuty do końca. O czas poprosił szkoleniowiec gospodarzy. Po przerwie AZS grał długo, w końcu piłkę dograno do koła. Tam był Robert Góral, który przelobował bramkarza. W takim momencie zdecydował się na tak widowiskową akcję i do tego skueczną!

Goście próbowali szybko wznowić, ale piłka zaplątała się w siatce! Dramatyczną końcówkę spotęgował jeszcze faul zielonogórzan przy wznowieniu piłki, w efekcie 2 minuty kary zobaczył Szymon Gołębiowski. Anilana domagała się za to rzutu karnego. Sędziowie orzekli jedynie rzut z miejsca już po syrenie końcowej. Po chwili w hali UZ zapanowała euforia!

Poniżej rozmowa z Adrianem Franaszkiem, graczem zielonogórzan. Więcej rozmów w Szatni Akademików, po godzinie 13:00 w poniedziałek.

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00