Rywal przegrał wszystkie jedenaście spotkań w tym sezonie. Przyjechał w siedmioosobowym zestawieniu, bez graczy rezerwowych. To przepis na wyrównane spotkanie! PKM Zachód AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego wygrał z ekipą DIOZ SPR Gorzyce Wielkie 34:30 (18:18), ale po meczu radości u akademików próżno było szukać.
Nic dziwnego, bo miało być lekko, łatwo i przyjemnie, a były olbrzymie męczarnie. Do przerwy był remis 18:18. Po zmianie stron też długo wynik oscylował wokół remisu. Zielonogórzanie razili nieskutecznością w ataku, popełniali też sporo własnych, niewymuszonych strat.
Rywal, choć w skromnym składzie, grał bardzo ambitnie. Szczególnie we znaki akademikom dawali się Łukasz Wołowicz i Wojciech Błaszczyk. Ten drugi przez dłuższą chwilę był poza boiskiem, bo potrzebował pomocy medycznej. W tym czasie goście, mimo braku kar, grali w osłabieniu.
Dopiero w ostatnim kwadransie zielonogórzanom udało się wyjść na więcej niż jednobramkowe prowadzenie. Spora w tym zasługa samych rywali, którzy wyraźnie opadli z sił. W 46 min. po kontrze Cypriana Kociszewskiego było 25:22 i tę przewagę udało się “dowieźć” do końca, a wynik na 34:30 ustalił Tyberiusz Chałupka 15 sek. przed końcem.
Znów wściekły był po meczu trener Ireneusz Łuczak. Sami akademicy też z niemałym wstydem mówili o spotkaniu. Co innego goście, schodzili z podniesioną głową, słabszą końcówkę brakiem zmienników.
AZS UZ zakończył pierwszą rundę zmagań z bilansem 7-5. Akademicy mają nad czym myśleć i nad czym pracować. Czasu będzie na to sporo. Do gry pierwszoligowcy powrócą dopiero pod koniec stycznia.
Więcej o meczu w materiale wideo.