Stelmet BC przegrał drugie z rzędu spotkanie na własnym parkiecie w koszykarskiej Lidze Mistrzów. Pojedynek z Arisem Saloniki miał status meczu o być albo nie być w koszykarskiej Europie. Zielonogórzanie przegrali 72:80.
Artur Gronek zaskoczył, posyłając w pierwszej piątce do boju m.in. Jarosława Mokrosa i Adama Hrycaniuka. Gdy na boisku pojawili się Boris Savović, Martynas Gecevicius i Vladimir Dragicević gospodarze mieli zyskać w ataku, jednak to goście imponowali skutecznością, wygrywając pierwszą kwartę 15:12.
W drugiej kwarcie walka się wyrównała, choć w pewnym momencie Aris prowadził już różnicą 10 punktów. Stelmet dobrze bronił, jednak brakowało wykończenia w ataku, który często kończył się bardzo prostymi stratami. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wygraną gości 38:32.
Trzecia kwarta była najlepszym okresem gry mistrzów Polski, którzy po akcji Koszarka i Dragicevica na chwilę wyszli na prowadzenie. Goście z Salonik napór miejscowych przetrwali i po chwili odpowiedzieli świetną skutecznością zwłaszcza w rzutach z dystansu. Mimo dobrego wejścia w tę kwartę podopiecznych Artura Gronka, to przyjezdni przed ostatnią odsłoną utrzymali swoją przewagę z pierwszej połowy.
W ostatniej kwarcie ci, którzy jeszcze liczyli na poderwanie zespołu zostali szybko sprowadzeni na ziemię. Grecy na pięć minut przed końcem spotkania mieli już bezpieczną przewagę. Kilka strat z ostatnich sekund meczu oddawało niestety w idealny sposób niemoc ekipy Gronka.
Dziennikarze po meczu pytali trenera Artura Gronka o to, że skoro mecz „o wszystko” został przegrany, a celem Stelmetu było zaistnienie w Europie i wyjście z grupy, to czy szkoleniowiec rozważa dymisję…