Burza wokół zawodnika Stelmetu rozpętała się wczoraj około godziny 20. Do informacji publicznej wyciekła "informacja" na temat zerwania obowiązującego kontraktu Hosley'a. Rzetelnie niesprawdzona i niepotwierdzona treść szybko stała się najbardziej rozchwytywaną przez lokalne i ogólnopolskie media. Z ckliwej sensacji zrodziły się kolejne spekulacje i domysły przez co klub podobno nie odpowiadał na telefony dociekliwych. Dziwne…za pierwszym podejściem w godzinnach szczerze porannych telefon odebrał Rafał Rajewicz, na pytanie o ważność kontraktu Ho odpowiedział – Jeszcze dziś klub wyda oficjalnie oświadczenie dotyczące kontraktu Quintona – gdzie tu mowa o rozwiązaniu umowy ? Na łamach portalu internetowego Gazety Lubuskiej prezes Rafał Czarkowski zdementował wszystkie plotki na temat odejścia Hosley'a. Prawdą jest, że amerykanin od wielu tygodni sprawia wrażenie będącego daleko po za parkietem koszykarskim, a to znacznie obniżyło jego notowania w oczach kibiców jak również zarządzających klubem. Brnąc dalej można łatwo domyślić się, że spore grono osób nie chce już oglądać poczynań nowojorczyka w barwach Stelmetu, a co niektórzy chcieliby przyspieszyć jego wyjazd z Winnego Grodu. Pewne sprawy umrą jednak śmiercią naturalną prędzej czy później.
Rafał Czarkowski jest zniesmaczony zaistniałą sytuacją
O odejściu Marcina Sroki na pewno nie napiszemy bo Sroczi na naszej antenie wyraził chęć pozostania w Zielonej Górze na dłużej.
Pojawia się tylko pytanie jaki ma sens szarganie reputacją klubu dopiero co zbierającego doświadczenie zarówno sportowe jak i organizacyjne? Na dążenie do czystego profesjonalizmu, a nie już posiadanie go potrzeba sporo czasu. Najpierw mówi się o klubie jako beniaminek jako nieopierzony świeżak, a później stawia się go w świetle iście doświadczonego i wytyka najmniejsze potknięcie. To, że media miały dostęp do szatni zawodników podczas Eurocup nie oznacza, że do tej szatni można się nadal ładować z buciorami. Puchary europejskie są już za nami, a szatnia jest dla zawodników, nie dla ludzi spoza niej. Jak chce się wiedzieć co ma miejsce wewnątrz zespołu trzeba było targać przez kilkanaście lat torbę po kilka razy w tygodniu, zostawić trochę zdrowia na parkiecie i zapracować na taki przywilej.
Autor: Jan Ratajczak