Zanim doszło do dramatycznej końcówki kibice obejrzeli ciekawe widowisko. Oba zespoły wciąż walczyły o awans do dalszej fazy rozgrywek, dlatego też nie brakowało walki na parkiecie. Mnożyły się również błędy.
Pierwsza kwarta to gra kosz za kosz. Wynik otworzyli Włosi i to oni kontrolowali przebieg tej części meczu. Skuteczny był zwłaszcza Erick Green, który dziurawił kosz Stelmetu i zaliczył m.in. efektowny wsad. Ze strony zielonogórskiej tradycyjnie "swoje" grał Vladimir Dragicević. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 18-17 dla miejscowych.
Druga kwarta to 2 punkty Dragicevica akcja 2+1 Viggiano i długo, długo nic. Obie drużyny prześcigały się w nieskuteczności. Następne punkty zdobył Craig Brackins (rzut za 3 punkty) dopiero po 5 minutach. W tym momencie Mistrz Polski objął prowadzenie w meczu. Następnie za 3 poprawił Kamil Chanas i sprawy przyjęły korzystniejszy obrót dla drużyny gości. Przez większą część kwarty prowadzili zielonogórzanie. Jednak mimo nieskutecznej gry przeciwników nie potrafili odskoczyć na więcej niż 4 punkty. Ostatecznie zespoły schodziły na przerwę przy wyniku 30-30.
Trzecia kwarta to w większości punkty zdobywane przez niezawodnego Dragicevica. Przemek Zamojski był skutecznie kryty przez rywali, co uniemożliwiało mu "odpalenie" swojej najskuteczniejszej broni, czyli rzutów 3 punktowych. Zielonogórzanie wyraźnie nie mieli pomysłu na dobrą grą w obronie Włochów i niektóre akcje były przeprowadzane "bez głowy".
Finałowa część meczu to już walka na całego. Zawodnicy przechwytywali piłki, gubili je, wyrywali sobie z rąk i raz po raz nie trafiali do kosza. Tym razem to Stelmetowcy grali lepiej w obronie. Najpierw doprowadzili do remisu, a następnie wyszli na prowadzenie. Włosi rzucali ale piłka nie wpadała, a drużyna gości zbierała kolejne faule ofensywne. Przewaga zielonogórzan wynosiła to 4, to 2 punkty. Aż doszło do ostatniej akcji po stronie Mistrza Polski. Mimo możliwości spokojnego rozegrania piłki akcja była nieskuteczna. Włosi szybkimi podaniami przeszli na stronę gości i niekryty Jeffrey Viggiano instynktownie przymierzył i dał zwycięstwo ośmiokrotnemu Mistrzowi Włoch.
Drużyna zielonogórska rozegrała dobre spotkanie. Jednak końcówka meczu była niemal kopią pojedynku z Olympiakosem, kiedy to Stelmet prowadził na kilka sekund przed końcem, a i tak pozwolił rzucić skutecznie rywalowi za 3 punkty, ostatecznie przegrywając.
W drużynie MIstrza Polski znów znakomicie grał Vladimir Dragicevic, który uzbierał 20 punktów wspierał go Christian Eyenga (16pkt), ale to było za mało aby wygrać ten mecz. Drużyna z Włoch lepiej rozegrała kluczową akcję meczu i zasłużenie wygrała.
Następny mecz już 13 grudnia (piątek) w Stambule.
Montepaschi Siena – Stelmet Zielona Góra 60-59 (18-17, 12-13, 17-19, 13-10)
Stelmet: Dragicevic 20, Eyenga 16 (8 zbiórek) , Brackins 5, Chanas 5, Cel 5, Zamojski 4, Koszarek 2, Hrycaniuk 2, Kucharek 0, Walker 0,
Montepaschi: Green 13, Hackett 12, Carter 10, Viggiano 8, Hunter 6, Rochestie 5, Ress 4, Ortner 2, Nelson 0, Cournooh 0
Autor: Alex Niebrzegowski