Koszmar w pierwszej połowie i świetne drugie 20 minut – tak Stelmet BC Zielona Góra grał w świąteczną sobotę w Radomiu. Pod koniec drugiej kwarty Rosa prowadziła już różnicą 19 pkt. Po zmianie stron mistrz kraju pokazał jednak klasę i wygrał 80:72.
Mecz mógł się podobać, toczył się w dobrym tempie, a o dobrym poziomie świadczy liczba strat. Stelmet popełnił ich osiem, a Rosa sześć. Jedni i drudzy mieli chwile słabości. Stelmet prowadził w meczu tylko przez niespełna 7 minut, ale w decydującym momencie.
Gratulacje dla obu zespołów, natomiast lżej mi się to mówi, z tego względu, że my wygraliśmy ten mecz. I za to, jak zagrali zawodnicy drugą połowę. Pokazali, jak wygląda drużynowa koszykówka. Gratulacje, jeśli chodzi o drugą połowę dla zawodników i sztabu. Mecz miał dwie twarze. Jeżeli chodzi o zdobywanie punktów, po jednej i po drugiej stronie nie mogliśmy trafić za 3 pkt., co na pewno by mogło zmienić obraz meczu i ten wynik mógłby być wyższy. Kluczowe rzeczy – obrona i zbiórka. Cieszę się, że to zostało poprawione w drugiej połowie.Artur Gronek, trener Stelmetu BC
Jeszcze na początku czwartej kwarty po trójce Ryana Harrowa Rosa prowadziła 65:58, ale później nastąpił 3-minutowy koncert Stelmetu. Serię 12-0 zwieńczył James Florence. Mistrzowie Polski prowadzenia już nie oddali.
Dwie różne połowy. Nie pierwszy raz zdarza się tak, że gramy tak nierówno. Koncentracja nie jest na takim poziomie, jakiego byśmy oczekiwali w całym meczu. Nie graliśmy też przeciwko słabej drużynie. Oni poprawili swoje błędy w pierwszej połowie, a u nas ruch piłki w ataku nie był po zmianie stron taki, jak w pierwszej połowie. Robert Witka, Rosa Radom
Teraz przed Stelmetem kolejny wyjazdowy pojedynek w Lidze Mistrzów. Jutro o 20:30 zielonogórzanie zagrają w Paryżu z Nanterre. To kolejna szansa na pierwsze, historyczne zwycięstwo na wyjeździe w tych rozgrywkach.