Sam wyjazd do Szczecina budził wiele kontrowersji. Z różnych względów w meczowej osiemnastce zabrakło: Sucharka, Kojdera, Kilińskiego, Góreckiego oraz Wojtysiaka. Trener Miś miał nawet problem z piłkarzami rezerwowymi, których było tylko cztrrech. Wspomniana już obrona składała się z debiutantów, rekonwalescenta i „zawodnika od zadań specjalnych”, Mirosława Topolskiego. Sam zawodnik twierdzi, że gra tam, gdzie trener go wystawia, lecz na dłuższa metę takie rozwiązanie nie jest korzystne. Tak utalentowany piłkarz nie może być przysłowiową „zapchajdziurą”. W pomocy, na skrzydłach zagrali nominalni boczni obrońcy. Nie był to jednak plan wzmocnienia defensywy, ale po prostu brak jakichkolwiek zawodników gwarantujących najmniej przyzwoity poziom.
Gol Jeremicza rozluźnił kolegów
Mecz zaczął się od ataków rywala. Już w 3. minucie Paweł Posmyk mógł zdobyć gola, lecz uprzedził go Łukasz Twarowski. W odpowiedzi dwa strzały Jeremicza, ale dalekie od idealnych. W 8. minucie po strzale głową zawodnika gości kolejny raz na wysokości zadania staje Twarowski. Po kilku składnych akcjach Pogoni obrona gości musiała wreszcie skapitulować. Stało się to w 18. minucie spotkania. Najlepszy strzelec Portowców, Marek Kowal podał piłkę do Tomasza Parzego. Ten minął obrońcę i strzałem w długi róg nie daje szans bramkarzowi. Pogoń próbowała pójść za ciosem, jednak coraz bardziej zawodnikom gości we znaki dawał się Adrian Jeremicz. Kiedy wydawało się, że Posmyk wykorzysta podanie Wolkiewicza i strzeli gola, to zdobyli go zielonogórzanie. Fatalny strzał zawodnika gości, szybka kontra naszego zespołu i w sytuacji jeden na jeden nie myli się Adrian Jeremicz. Gol wyrównujący chyba rozluźnił piłkarzy Lechii UKP, bo już chwile później bramkę mógł zdobyć Kowal. Piłkarz Pogoni w sytuacji sam na sam z bramkarzem próbował strzału lobem, jednak piłka trafiła w słupek. Trzeba dodać, że w tej sytuacji nasi gracze mieli furę szczęścia. Zmierzającą do bramki piłkę próbował jeszcze wybijać Jasiński, jednak fatalnie skiksował. W rezultacie piłka zatrzymała się na słupku.
Tempo uśpiło Lechię UKP
Pogoń wciąż atakowała, lecz to Lechia UKP mogła schodzić na przerwę prowadząc. Jednak, zarówno Świtaj, jak i debiutant Duchnowski nie wykorzystali dobrych sytuacji do zmiany wyniku. Pierwszy strzelił wysoko nad bramką, drugiemu przeszkodziła fenomenalna interwencja bramkarza. Tak wiec na przerwę piłkarze schodzili przy wyniku remisowym. Po przerwie znów mocno atakuje „Duma Pomorza”. Szczecinianie nie muszą czekać na bramkę tak długo jak w pierwszej odsłonie gry. Wprowadzony po przerwie Ropiejko w sytuacji sam na sam lobuje naszego bramkarza i Pogoń obejmuje prowadzenie. Po stracie gola nasz zespół stał się bezradny. Kolejne ataki Pogoni, rozpaczliwa obrona piłkarzy Lechii UKP. Z minuty na minutę tempo meczu spadało i uśpiło to nasz zespół. Po indywidualnej akcji drugą bramkę w meczu zdobywa rezerwowy Ropiejko. Przy asyście naszego piłkarz stanął oko w oko z Twarowskim i nie pomylił się. Trzeba dodać, że joker trenera Piotra Mandrysza był najjaśniejszym punktem szczecińskiego zespołu. W kolejnych minutach piłkarze Lechii UKP zostają zamknięci w obrębie własnego pola karnego. Strzały gospodarzy nie przynoszą efektu, jednak Ropiejko znowu daje popis własnych możliwości. Dobre podanie do Marka Kowala, który ładnym strzałem pokonuje Twarowskiego.
Trener najniższej obrony świata jest zadowolony
Po stracie gola zielonogórzanie dalej nie mogli się pozbierać, jednak jedna z kontr zakończyła się sukcesem. Rezerwowy Paweł Piskorski wyszedł na czystą pozycje i zakończył akcję celnym strzałem zmniejszając rozmiary porażki. Trzeba dodać, że był to premierowy gol „Piskora” w barwach pierwszej drużyny. Do końcowego gwizdka sędziego nie wydarzyło się nic szczególnego i mecz zakończył się wynikiem 4:2 dla szczecińskiej Pogoni. Nasi piłkarze wspięli się na wyżyny własnych umiejętności, jednak te nie są tak wysokie, ażeby podjąć walkę z drużynami pokroju Pogoni, która niewątpliwie będzie walczyć o awans do nowej pierwszej ligi. Zawodnikom Lechii UKP należą się jednak słowa pochwały. Nie za wynik, ale za walkę, bo „dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”.
Jarosław Miś, trener Lechii UKP: – Jechaliśmy na ten mecz pełni obaw. Dopadła nas plaga kontuzji, spowodowana różnymi względami. Para środkowych obrońców grała dziś pierwszy raz w takim układzie. Mieliśmy w dzisiejszym meczu chyba najniższą obronę na świecie. Dodatkowo w lidze zadebiutowali dziś dwaj zawodnicy z rocznika ’91. Mając do dyspozycji pięciu piłkarzy, którzy systematycznie występowali w spotkaniach na poziomie drugiej ligi, baliśmy się, że dostaniemy przysłowiowe baty i , że wynik będzie bardzo wysoki. przebiegu pierwszej i momentami drugiej połowy jestem bardzo zadowolony. Mimo fatalnych błędów, które nam się przytrafiły było widać determinację, zadziorność, wolę walki, charakter, ale przede wszystkim chęć wygrania. Pogoń miała wiele sytuacji, jednak dobrze w bramce spisywał się dziś Łukasz Twarowski. Jesteśmy zadowoleni nawet z wyniku 4:2.
Pogoń Szczecin – Lechia UKP Zielona Góra 4:2(1:1)
1:0 Tomasz Parzy 18’
1:1 Adrian Jeremicz 35’
2:1 Maciej Ropiejko 47’
3:1 Maciej Ropiejko 67’
4:1 Marek Kowal 73’
4:2 Paweł Piskorski 83’
Pogoń: Binkowski – Zawadzki, Dymek, Skrzypek, Woźniak, Wólkiewicz (Z: 80. Rydzak), Parzy, Sobczyński, Przewoźniak (Z: 46. Kosakowski), Posmyk (Z: 46. Ropiejko), Kowal.
Lechia UKP: Twarowski – Jasiński, Figiel, Duchnowski (Z: 55. Piskorski), Topolski (Z: 88. Pawliczak), Sztonyk, Markowski, Świtaj, Głowania, Jeremicz, Maślenik (Z: 77. Żebrowski)
Żółte kartki: Figiel.
Autor: Kamil Kolański