Medialny balonik przed wczorajszym spotkaniem był pompowany już od kilku tygodni. Nawet fakt, że nasza reprezentacja miała zaledwie 0,33 % szans na awans nie przysłaniał nadziei na skuteczność pospolitego ruszenia, powołanego przez Waldemara Fornalika. Nie mam odwagi, aby zamieścić na naszym portalu rzeczową relację z wczorajszego spotkania. Biało-czerwoni zagrali bowiem z pazurem, werwą, świadomością symbolicznego noża, który ciążył na ich gardłach. Wiele mówią zresztą statystyki, dotyczące posiadania piłki i strzałów na bramkę. Znaczący jest również fakt, że do meczu przystąpiły drużyny o podobnej charakterystyce: nastawione na sytuacje z kontry, które gorzej czują się w ataku pozycyjnym i liczą raczej na wykorzystanie indywidualnych błędów. I właśnie taki błąd w defensywie zaważył o wyniku spotkania. Jarmolenko, kat ze spotkania w Warszawie (gol w 2. minucie), bez litości wykorzystał nieudolną interwencję Grzegorza Wojtkowiaka w polu karnym i huknął obok bezradnego Artura Boruca. Bramkarz Southampton nie krył swojej wściekłości, podobnie jak polscy kibice, z których większość pozbyła się zapewne telewizorów, wyrzucając je przez balkon.
Jako kibic, który od wielu lat śledzi poczynania w Serie A, emocjonuje się Ligą Mistrzów, podpatruje mecze na naszym krajowym podwórku oraz z uwagą przygląda się rozgrywkom międzynarodowym, jest mi po prostu przykro. Przegraliśmy eliminacje nie w Charkowie, ale dużo wcześniej, w meczach z Mołdawią i Czarnogórą. Jest mi przykro, bowiem czeka nas kolejny festiwal wylewania brudów na Waldemara Fornalika i Roberta Lewandowskiego („bo znów nie strzelił”). Mimo smutku, zachowuję jednak spokój, wszak reprezentację buduje się na lata, nie na eliminacje. Proponuję więc spojrzeć nieco bardziej obiektywnym okiem na biało-czerwonych. „Już za cztery lata Polska będzie mistrzem świata”? Z pewnością nie. Ale, używając brutalnej retoryki, k..wa, przestańmy pretendować do miana wszechwiedzących znawców piłki nożnej, którzy pastwią się nad reprezentacją na forach internetowych.
Odrobina czasu i wiary, tego Wam życzę.
Poniżej zaś muzyczny komentarz na sobotnie popołudnie.
Autor: Damian Łobacz