PIŁKA NOŻNA:

Festiwal bezradności. Medialny balonik pękł z hukiem na Wembley

Polscy kibice po piątkowym meczu z Ukrainą obudzili się na potężnym piłkarskim kacu. Miał być cud, fajerwerki i pospolite ruszenie, które zdobędzie Charków. Rzeczywistość okazała się diametralnie inna, choć łatwa do przewidzenia przez kogoś, kto śledzi piłkarskie wydarzenia nie sugerując się błyskotliwymi newsami sportowymi z portalu Onet.pl i równie wyrazistymi komentarzami jego zdesperowanych czytelników.  Podobna sytuacja miała miejsce przed wczorajszym meczem. Ponowne pompowanie balonika, Dariusz Szpakowski, który co 5 minut powtarzał jak mantrę sentencję o zapisaniu się w historii, sentymentalne wycieczki do czasów Kazimierza Górskiego, wyrywane z kontekstu wypowiedzi zawodników. A tuż po końcowym gwizdku zawód, żal… i pole do popisu dla internetowych hejterów. Spirala nienawiści znów została nakręcona. Dziś o godz. 14:30 prezes PZPN Zbigniew Boniek zwoła konferencję, na której poznamy dalsze losy reprezentacji i Waldemara Fornalika. Ponownie można się spodziewać kolejnego pompowania balonika, nawarstwiania emocji i oczekiwań wespół z maniakalnym rozpisywaniem się o meczach Borussii, „w której oprócz Roberta Lewandowskiego gra jeszcze Kuba Błaszczykowski i Łukasz Piszczek” (to chyba ulubiona fraza dziennikarzy przywoływanego już Onetu). Znów będziemy leczyć swoje kompleksy, aż do kolejnej żałoby narodowej. A okazja będzie przednia, wszak już w 2016 roku rozpoczną się Mistrzostwa Europy.

Zapewne zostanę uznany za heretyka i profana, ale jestem chyba jedną z nielicznych osób, które twierdzą, że Waldemar Fornalik powinien zostać na posadzie selekcjonera, pod warunkiem, że wprowadzi logikę powołań i zmniejszy rotację. Jeśli w trakcie eliminacji zostaje powołanych kilkunastu obrońców, to nie sposób wierzyć w zgranie formacji defensywnej. Dotyczy to zresztą wszystkich formacji. Nie sądzę jednak, aby taki scenariusz był możliwy, a Fornalik już dziś zostanie zgilotynowany na polską modłę.

Ach, zapomniałem o wczorajszym meczu. Wynik: 2:0. Bramki: Wayne Rooney (41), Steven Gerrard (88). Fenomenalny bramkarz znów nam nie wystarczył.

Autor: Damian Łobacz

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00