– Na początku sezonu mówił Pan, że głównym celem Lechii jest walka o utrzymanie. Tonował Pan nastroje. Dzisiaj jeden punkt. Myślę, że jest to po Pana myśli.
– Dokładnie. Tak jak mówiłem, my cały czas gromadzimy te punkty i to powinno cieszyć, Cel został utrzymany i tu nie ma żadnych zmian, nawet jeżeli wygrywa się 5-0 z Miedzią czy remisuję 0-0 z Unią Janikowo czy Kotwicą. To nie znaczy, że my jesteśmy zespołem, który jest gotowy do walki o wyższe cele.
– Twarowski bohaterem Lechii?
– Łukasz po tych wcześniejszych meczach i serii treningów musiał odpocząć. Dlatego też mamy pełnowartościowego Rafała Dobrocińskiego, który dostał też czas w bramce w dwóch meczach. Łukasz przez ten czas mógł sobie odpocząć, w pełni się przygotować. Dzięki jego postawie mamy czyste konto w drugim meczu. Przypomnę, już dawno się to nam nie zdarzało.
– Kibice mieli trochę zastrzeżeń do sędziego Jakie jest Pana zdanie?
– Kibice mają zawsze zastrzeżenia do zawodników, trenerów, sędziego…
– …w tym meczu, jakby było ich więcej niż w innych.
– Trudno mi komentować decyzje, bo ja się cały czas koncentruję na grze naszych zawodników i to mnie nie interesuję. Sędzia przyjeżdża i wykonuję swoje zadanie, a my musimy wykonać swoje jak najlepiej umiemy. I na tym wolałbym pozostać. A kibice mają takie prawo, że mogą oceniać wszystkich, włącznie ze mną, czy zawodnikami.
– Jak Pan oceni Jeremicza?
– Tak jak Pan widzi. Jerem potrafi zagrać bardzo fajny mecz, i katastrofę taką jak dzisiaj. Mało biegania i dwie akcje, które mógł zakończyć – zwłaszcza tę przed zejściem. Też byłby bohaterem, ale dziś naprawdę granie ciężko mu szło.
– Jeszcze jedno pytanie. Odnoszę wrażenie, że gdy zeszli Jeremicz i Świtaj to gra właściwie siadła i zostało oczekiwanie do ostatniego gwizdka. Jak się Pan do tego ustosunkuję?
– Nie do końca, bo w ostatnich trzech minutach i tak stworzyliśmy chyba cztery sytuacje wychodząc kontrą, a sytuacje mieli Kiliński, Piskorski, Żebrowski i Andrzejczak. Jeszcze stały fragment gry, także tu sytuacji mieliśmy więcej, niż podczas pobytu na boisku Jeremicza i Świtaja.
– Z drugiej strony było widać brak siły w obronie i niefrasobliwe podania do bramkarza.
– Gdyby Pan popatrzył na naszą obronę… Rocznik 1989 – Sztomyk, 1988 – Sucharek, a Topolski z Wojtysiakiem są z 1986 roku. Ta obrona jest przebudowana, bo graliśmy trzy mecze w innym ustawieniu. Tutaj trzeba być po prostu cierpliwym i takie błędy wybaczać tym młodym chłopakom. Czasami tej presji wyniku tez nie wytrzymują i ciężko jest podjąć w sekundę taką decyzję, aby zespół odniósł korzyść.
Autor: Kamil Kwaśniak