Podopieczni Macieja Murawskiego w sobotę pokazali to, do czego przyzwyczaili kibiców, prezentując dwa odmienne oblicza gry. W pierwszej połowie zielonogórzanie stwarzali sobie sytuacje (strzały Michała Sucharka i uderzenie Michała Zawadzkiego w słupek), jednak brakowało wykończenia przez co bramkarz gości, Michał Zawadzki (notabene o takim samym imieniu i nazwisku, jak obrońca Lechii), nie miał problemów z obroną.
W drugiej połowie Lechia opadła z sił, przez co inicjatywę przejęli bezradni do tej pory goście. W 69. minucie piłkę z rzutu wolnego po zamieszaniu w polu karnym uderzył piłkarz Janikowa, futbolówkę musnął jeszcze Bartosz Tyktor, obrońca Lechii, i to jemu zostało zaliczone to trafienie. Stracona bramka podziałała na gospodarzy niczym zimny prysznic, bowiem już sześć minut później nastąpiło wyrównanie. W polu karnym sfaulowany został kapitan Paweł Wojtysiak, a jedenastkę na gola pewnie zamienił Rafał Duchnowski.
Zielonogórzanie dostali wiatru w żagle i poszli za ciosem. Kilka minut później Rafał Dobroliński popisał się kapitalną paradą, Lechia przeprowadziła kontratak i po ładnym podaniu Mariusza Bacławskiego losy spotkania rozstrzygnął Duchnowski.
Więcej o osiągnięciu Lechii Zielona Góra w poniedziałek w Sportowym Salonie Fryzjerskim na 96 fm o godzinie 20:00.
Autor: Hubert Brzozowski