SPORT:

Horror w Londynie. Finał bez Agnieszki Radwańskiej

W drodze do półfinału rywalka Radwańskiej pokonała co prawda obrończynię tytułu, Serenę Williams, jednak od początku przewidywano, że zdecydowanie większe szansę na finał ma Polka. Tym bardziej, że od początku czarowała swoją grą oraz spokojem, który pozwolił jej pokonać w ćwierćfinale Li Na.

Zawodniczki rozpoczęły spotkanie od gry punk za punkt. Lisicki raz za razem bombardowała „Isię” potężnymi serwisami, jednak filigranowa Polka dzielnie się broniła. W pewnym momencie Radwańska straciła jednak rytm gry. Lisicki najpierw zremisowała, a następnie doprowadziła do przełamania 3:4, by ostatecznie wygrać 4:6.

Drugi set w wykonaniu naszej zawodniczki był zdecydowanie lepszy, a i sama Niemka zaczęła popełniać kuriozalne błędy. Było to zresztą dla niej charakterystyczne w całym spotkaniu, gdy bardzo dobrą postawę w ofensywie szybko dyskontowała fatalnymi błędami, brakiem precyzji i konsekwencji w grze. Wystarczy wspomnieć, że w drugim secie Niemka nie potrafiła wygrać swoich pięciu gemów serwisowych. To tym bardziej zaskakujące, że poprzednim secie właśnie swoimi serwisami sprawiała „Isi" największe problemy. W pewnym momencie liczba niewymuszonych błędów, które popełniła Lisicki, wynosiła aż 27. Ostatecznie Radwańska w efektownym stylu wygrała w drugim secie, oddając rywalce tylko dwa gemy.

Prawdziwy horror miał sie jednak dopiero rozpocząć. Radwańska bardzo szybko odskoczyła Niemce na 3:0 i wydawało się, że nasza zawodniczka trzyma rękę na pulsie. Z każda wymianą Lisicki coraz bardziej się jednka rozkręcała, mając zarazem bardzo dużo szczęścia. Rywalka Radwańskiej doprowadziła do stanu 3:3, Polka odpowiedziała zwycięstwem w kolejnym gemie, jednak Niemka tylko sobie znanym sposobem znów zremisowała, by następnie doprowadzić do przełamania na 4:5. W tym momencie Radwańska była w naprawdę sporych opałach, tym bardziej, że serwisy Lisicki powróciły z całą swoją mocą, a Polka zdradzała wyraźne oznaki zmęczenia. Rozpoczęła się prawdziwa walka na wyniszczenie, w której górę wzieły warunki fizyczne. Kolejne minuty mijały, a na tablicy widniał wynik 7:7. Lisicki była jak w transie, natomiast Polka wyraźnie traciła energię, o czym świadczyły przede wszystkim słabe serwisy oraz brak precyzji. Niemka raz za razem odbijała praktycznie niemożliwe do wybronienia piłki, czym wzbudzała entuzjazm wśród londyńskiej publiczności. Morderczy set zakończył się wynikiem 7:9 i to właśnie Sabine Lisicki zagra w finale Wimbledonu. Jej rywalką będzie Marion Bartoli, która w półfinale łatwo pokonała Kirsten Flipkens, oddając jej w całym meczu zaledwie trzy gemy.

Agnieszka Radwańska – Sabine Lisicki 4:6, 6:2, 7:9

 

 

Autor: Damian Łobacz

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00