Pandemia koronawirusa to jedno, ale coraz więcej zielonogórzan cierpi z powodu innych chorób i niedostępności zarówno do lekarzy-specjalistów jak i do podstawowej opieki zdrowotnej. Takie jest zdanie zielonogórskich medyków, szczególnie tych, którzy są na “pierwszej linii frontu”.
O tej sprawie rozmawialiśmy z zielonogórskim radnym a na co dzień lekarzem zielonogórskiego pogotowia ratunkowego – Robertem Górskim. – Cierpią ci, którzy mają inne schorzenia niż koronawirus – mówi Górski:
Bardzo cierpią wszyscy pacjenci, którzy nie chorują na OCVID. Ci, którzy oczekują porady lekarza rodzinnego wiedzą, że muszą czekać na teleporadę nawet przez kilka dni. Jako pogotowie musimy do tych pacjentów też jeździć.
Górski dodaje, że wiele zielonogórskich oddziałów w Szpitalu Uniwersyteckim mocno ogranicza swoją działalność:
Mamy informacje o pacjentach onkologicznych, którzy dopiero trafiają już do szpitala w bardziej zaawansowanym stadium choroby nowotworowej. To przez wydłużanie kolejek.
Lekarz dodaje, ze w ostatnim czasie pacjenci ze schorzeniami neurologicznymi od razu odsyłani byli do placówki w Świebodzinie.