Coraz więcej śniętych ryb w Odrze. A to może wskazywać tylko na jedno – rzeka została zanieczyszczona. Za argumentem tym przemawia choćby fakt, że zgłoszenia dotyczą już całego odcinka Odry w naszym regionie. Ale nie tylko – bo o niepokojącej sytuacji już pod koniec lipca informował także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu.
Bo wszystko zaczęło się w okolicach Oławy. Według nieoficjalnych informacji do rzeki zostały wpuszczone chemiczne substancje ze znajdującego się tam zakładu produkującego artykuły papiernicze. Jak mówią wędkarze, w tym Artur Kraśnicki ze Szkółki Wędkarskiej Rejon Zielona Góra – sytuacja jest przerażająca.
Wśród dryfujących w agonii ryb znajdują się między innymi takie okazy, jak sandacze, liny i bolenie. Od wczoraj pojawiają się kolejne apele, żeby nie tylko nie łowić ryb, ale nawet nie zbliżać się do Odry w celach spacerowych. Lubuszanie powinni uważać również na swoje zwierzęta – zarówno te domowe, jak i hodowlane. Bo rzeka może być trująca nie tylko dla ryb… Wędkarze na własną rękę próbują Odrę oczyścić.
Nieustannie trwają też badania laboratoryjne. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze zapewnia o pobieraniu kolejnych prób wód rzeki Odry z miejsc zgłaszanych przez wędkarzy. O zabójczej fali na Odrze i tonach śniętych ryb poinformowane zostały także władze województwa zachodniopomorskiego oraz Niemiec. Tam również wydane zostały już ostrzegawcze komunikaty. Jak mówią wędkarze – odbudowa ekosystemu w Odrze może potrwać od kilku do nawet kilkunastu lat.