Miasto chce znaleźć korzystniejszą ofertę umowy kredytowej. Chodzi o kwotę 90 milionów złotych. Ten punkt był dyskutowany podczas wtorkowej sesji Rady Miasta.
Skąd potrzebna korekta w istniejącej już obecnie linii kredytowe? Pytaliśmy wiceprezydenta Zielonej Góry Jarosława Flakowskiego.
To jest konsekwencja przyjęcia budżetu jeszcze w 2023 na rok 2024 . Były tam środki z pożyczek kredytów, było wskazane źródło zagraniczne – czyli Europejski Bank Inwestycji. Teraz się okazało, że Bank Gospodarstwa Krajowego przedstawia lepsze warunki, jest niższe oprocentowanie. Chcielibyśmy tylko technicznie zamienić koszty obsługi, by były one niższe.
Radny klubu “Zielona Razem” Filip Gryko dodawał, że realizacja obecnego zadłużenia miasta może przybrać inny, korzystniejszy wymiar.
Europejski Bank Inwestycyjny niestety wskazywał na to, że pieniądze muszą być przeznaczane na inwestycje. BGK nie wskazuje tylko inwestycji, ale również dopuszcza bieżącą działalność, choćby oświatę.
Wątpliwości w tej sprawie miał jeden z radnych Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Maćkowiak zwracając uwagę na dług miasta i deficyt.
Jeśli on ma pójść na bieżące wydatki, będzie nam powiększał zadłużenie. Co do samej kwestii, jeśli mielibyśmy utrzymać 200 milionów złotych rok do roku, to miasto tego nie wytrzyma. Chciałbym wiedzieć, czy miasto ma jakąś strategię, jak poradzić sobie z tym ogromnym zadłużeniem i deficytem, który jest.
Ostatecznie 19 radnych było za przyjęciem uchwały. Wstrzymało się trzech radnych: wspomniany Grzegorz Maćkowiak, Jacek Budziński (PiS) oraz Dorota Kasprzyszak z KO.