Radosław Trubacz powraca do Zielonej Góry. Po sześciu latach nieobecności w naszym mieście 28-letni zawodnik podpisał kontrakt z Eneą Zastalem BC.
Przypomnijmy, Trubacz jest wychowankiem zielonogórskiego klubu, ale ostatnio można go było obserwować na parkietach pierwszoligowych. Jak doszło do tego, że ponownie trafił do macierzystego klubu?
Po sezonie z klubu odezwał się trener i chciał zobaczyć, jak grałem. Uznał, że chciałby mieć mnie w drużynie, później już szybko poszło. Nie ukrywam, że byłem bardzo szczęśliwy z tego powodu, że mogę z pierwszej ligi pójść do ekstraklasy i spróbować swoich sił. Dogadaliśmy się bardzo szybko. Nie obawiam się niczego, chociaż przeskok jest spory. Żeby się rozwijać, trzeba sobie wysoko stawiać poprzeczkę.
Radosława Trubacza zapytaliśmy również o rolę, jaką mógłby pełnić w drużynie Olivera Vidina, której dziś tak naprawdę jeszcze nie ma. Koszykarz w rozmowie z nami stwierdził, że powinien być “człowiekiem od zadań specjalnych”.
W momencie, gdy nie ma praktycznie żadnych zawodników, muszę się spodziewać tego, że jako zawodnik przychodzący z niższej ligi, będę musiał sobie wszystko wywalczyć. Taka będzie moja rola, takiego zadaniowca.
Nowy-stary koszykarz Zastalu w ostatnich dwóch latach grał w GKS-ie Tychy a wcześniej, przez cztery lata, w Polonii Leszno.