Secondhandy na stałe zagościły w Polsce w czasach PRL-u. Choć na początku kojarzyły się głównie z tanimi ubraniami dla osób ubogich, z czasem ewoluowały w świadomości Polaków w sklepy z oryginalnymi ubraniami dobrej jakości. Wraz z rozwojem tej niszy pojawiły się również sklepy vintage i internetowe secondhandy. Sklepy z odzieżą z drugiej ręki rozpromowały również youtuberki, szukające w lumpeksach perełek od projektantów.
W Polsce lumpeksy doczekały się nawet swojego dnia, który przypada 17 sierpnia. My zaś z racji rosnącej w Polsce popularności tych sklepów postanowiliśmy sprawdzić, czy zielonogórzanie korzystają z secondhandów.
Przez swoją pierwotną rolę wokół sklepów z ubraniami z drugiej ręki narosło wiele stereotypów. A co za tym idzie, w pewnym momencie kupowanie w nich można było uznać za powód do wstydu. I właśnie o tym rozmawialiśmy z mieszkańcami Zielonej Góry.
Obecnie kupowanie w tzw. Sklepach vintage nie jest uznawane za wstyd – mało tego, coraz częściej młodzi ludzie wybierają właśnie takie miejsca do wspólnych ciuchowych połowów, bo jak mówią, jest to bardziej eko i świadome podejście do mody. Ciekawi ile ubrań z secondhandów mają przechodnie w swoich szafach?
Ubrania z drugiej ręki kojarzą się przede wszystkim z jakością i oryginalnością krojów. Również dzięki tym sklepom wzrosła świadomość ludzi co do kupowanych tkanin oraz powolne odchodzenie od masówki, generującej nie tylko śmieci, ale i wysoki ślad węglowy.
Odzież z drugiej ręki, zainteresowanie nią oraz wciąż rozrastająca się liczba sklepów wyraźnie mówią, jak bardzo zmieniła się świadomość ludzi. Obecnie stawia się na jakość tkanin, naturalne składy ubrań i życie w duchu Zero Waste. I jeśli wzrastająca moda na lumpeksy ma na ludzi taki wpływ, warto choć raz podążyć za trendem.