Jak przebiegał proces rekrutacyjny na debiutującym w tym roku kierunku lekarskim?
Była bardzo duża rywalizacja. Przyjęcia odbywały się w oparciu o konkurs świadectw maturalnych, a to jest gwarancją obiektywnego i rzetelnego naboru. Z tego co wiem, chętnych było ponad 1800, a to z kolei pokazuje, że atrakcyjność tego kierunku jest bardzo duża.
Ostatecznie na kierunek przyjęto 60 osób. To dużo czy mało, jak na początkujący kierunek?
Jak na początkujący kierunek, to jest bardzo dużo. W chwili, kiedy złożono mi propozycję kierowania organizacją tego przedsięwzięcia, obawiałem się, czy rzeczywiście damy radę tak przygotować i zorganizować żeby poziom był wysoki, bo przecież wiadomo, że wszyscy nam patrzą na ręce. Dlatego musimy być przygotowani na taką czy inną krytykę, a najlepiej, żeby w ogóle jej uniknąć. Poprosiłem o pomoc ludzi, którzy się znają na tym, którym się chce pracować. Bardzo duże wsparcie otrzymaliśmy zarówno od pani marszałek Elżbiety Polak, grupy parlamentarzystów, władz uniwersytetu, jak i całego środowiska tutejszego województwa. Program, który będziemy realizować, na pewno będzie na bardzo wysokim poziomie.
Jak wyglądają prace nad przygotowaniem takiego kierunku, jak lekarski?
Prace idą właściwie dwukierunkowo. Pierwsze to stworzenie właściwych warunków dla szkolenia w zakresie nauk podstawowych, co jest głównym przedsięwzięciem w odniesieniu dla pierwszych dwóch lat. Z drugiej strony trzeba przygotować i przekształcić szpital wojewódzki w państwowy szpital kliniczny, który będzie bazą zarówno naukową, jak i dydaktyczną w zakresie szkolenia studentów medycyny od trzeciego roku. I tutaj mamy trochę czasu, ale jeśli chodzi o nauki podstawowe, to pozwoliłem sobie zaprosić do współpracy pięciu innych wykładowców, żeby wzmocnić istniejącą kadrę w zakresie Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Szpital kliniczny to był i jest gorący temat w zielonogórskich mediach. Są lekarze, którzy obawiają się następstw tego przekształcenia. Co taka transformacja, pana zdaniem, zmienia dla dotychczasowych pracowników szpitala?
Jeśli chodzi o sam element przekształcenia, to korzyść jest wieloraka. Po pierwsze: jesteśmy w stanie dostać pewne fundusze od Unii Europejskiej. Po drugie: wiąże się to też z modernizacją całego budynku tak, żeby szkolić przyszłych medyków na najwyższym poziomie. Nie zamierzamy robić żadnych rewolucyjnych ruchów, ale z drugiej strony wiadomo, że oczekiwania środowiska w związku z powstaniem kierunku i przekształceniem szpitala są bardzo duże.
Będą zwolnienia?
10 sierpnia spotkaliśmy się z ordynatorami szpitala, gdzie wszystkim bardzo wyraźnie powiedzieliśmy, że nikogo nie będziemy wyrzucać na bruk. Wszystko ma się odbywać na drodze ewolucji, nie rewolucji. Ale już teraz rozmawiałem z kilkoma koleżankami i kolegami, którzy obecnie pracują w tej placówce o możliwości zrobienia doktoratu i habilitacji. Obsadzanie stanowisk będzie odbywało się na zasadzie konkursów i myślę, że tam gdzie nie uda nam się uzyskać jakiegoś cenzusu naukowego, to ordynator będzie pracować tak jak do chwili obecnej, natomiast w zakresie dydaktyki, będę musiał zaprosić do współpracy profesorów czy docentów z większych miast, żeby w sposób zblokowany prowadzili zajęcia w poszczególnych dyscyplinach klinicznych. Każdy musi jednak zdać sobie sprawę z tego, że jeżeli pan ordynator ma dzisiaj 40 czy 50 lat, to konkurencja jest bardzo duża, postęp wiedzy ogromny. Wiedza medyczna podwaja się co pięć lat i w związku z tym ci koledzy i koleżanki będą musieli pomyśleć o własnym rozwoju. To jest nieuniknione, ale wiadomo też, że życie nie znosi pustki i jeśli sami nie wezmą się do roboty, to na drodze konkursu mogą przyjechać profesorowie i docenci nie tylko z Polski, ale również z krajów Unii Europejskiej, a nawet z innych kontynentów. Ale myślę, że trzeba rozmawiać i na pewno niejedna osoba na tym skorzysta.
A pan się długo zastanawiał nad tym czy, mówiąc kolokwialnie, wziąć tę robotę?
W momencie, w którym otrzymałem propozycję od pani marszałek i od pana rektora, zdecydowałem się od razu. Województwo lubuskie, które liczy prawie milion mieszkańców, bardzo różni się od znacznej części regionów w kraju tym, że tutaj się ludziom jednak chce pracować i podejmować inicjatywy. Ja traktuję to jako duże wyróżnienie i na pewno będę się starał jak najlepiej wywiązywać ze swoich obowiązków, wykorzystując swoje doświadczenie, współpracując ściśle z całym otoczeniem. Wiadomo też, że powstanie państwowego szpital klinicznego podniesie efektywność w zakresie diagnostyki i terapii. Tu widzę również pewne korzyści, jakie odniesie szeregowy obywatel tego województwa.
Profesor Marek Spaczyński specjalizuje się w zakresie ginekologii i położnictwa oraz ginekologii onkologicznej. Jest też kierownikiem Katedry Ginekologii, Położnictwa i Onkologii Ginekologicznej oraz Kliniki Onkologii Ginekologicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Dla nas jednak najważniejsza informacja jest taka, że od 1. października 2015 roku to pierwszy dziekan kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Zielonogórskim. Kierunku, któremu wszyscy będą się bacznie przyglądać.
Autor: Paweł Hekman