W roku 1995 Orson Scott Card wydał książkę „Ender's Game”. Świat miłośników fantastyki na całym świecie oszalał na jej punkcie, co zaowocowało tym, że otrzymała najważniejsze nagrody w dziedzinie science – fiction, a mianowicie Hugo i Nebulę.
Jako młody chłopak również miałem przyjemność ją przeczytać. Stało się to z polecenia starszego kuzyna, który podzielał wtedy moje zamiłowanie do tego gatunku literackiego. Było to w 1991 roku, gdy powieść ukazała się w języku polskim, za pośrednictwem wydawnictwa Fantastyka i Prószyński i S-ka. Tak jak większość czytelników byłem nią również oczarowany i zafascynowany. Do tego stopnia, że opowiadałem o niej dobrych kilka lat później, na ustnej maturze z języka polskiego. Niestety, moje wywody na jej temat nie zdobyły uznania komisji, a pan egzaminator słuchając mnie, przez cały czas z zażenowaniem kręcił głową.
Powieść Orsona Scotta Carda zapada w pamięci na lata, o czym sami możecie się łatwo przekonać. Nie mogłem więc przejść obojętnie nad tytułem kinowym „Gra Endera”, który zobaczyłem na plakacie. Polska premiera odbyła się 31 października bieżącego roku. Reżyserem i scenarzystą filmu jest Gavin Hood, którego możecie kojarzyć z filmu X-Men Geneza: Wolverine z 2009 roku. W rolach głównych występują: Asa Butterfield jako główny bohater Ender Wiggin, Hailee Steinfeld, jak również znane wszystkim hollywoodzkie gwiazdy, takie jak Harrison Ford, czy Ben Kingsley.
Tak jak wspomniałem we wstępie, film opowiada historię cywilizacji Ziemskiej, która została zaatakowana przez tzw. „Robale”. Po wojnie, która pochłania wiele milionów ludzkich istnień, udaje się jednak ten atak odeprzeć, przy ogromnej i owianej legendą zasłudze wybitnego dowódcy floty, którego po ataku uznano za martwego. Pięćdziesiąt lat później ludzkość ponownie staje się celem dla groźnych kosmitów, których atak przewiduje się w najbliższym czasie.
Dowódcę przyszłej armii rekrutuje się wśród młodych chłopców, którzy wykazują się lepszym refleksem i szybciej podejmują kluczowe decyzje. Wśród nich znajduje się nasz głównych bohater Ender Wiggin. Od początku szkolenia jest poddawany presji wielkich oczekiwań, bacznie obserwowany i jednocześnie znienawidzony przez swoich rówieśników. Czas do ataku agresywnych kosmitów wciąż ucieka, więc Ender musi poradzić sobie z tym wszystkim w bardzo szybkim tempie. Obserwujemy przygotowania idealnego dowódcy wielkiej Ziemskiej floty, który jest jeszcze dzieckiem.
Film ma niesamowite efekty specjalne, które jednak nie przysłaniają wątku psychologicznego, a więc rozterek inteligentnego młodego człowieka, na którym spoczywa zbyt duża odpowiedzialność. „Gra Endera” to film na którym nie można się nudzić. Akcja przeprowadzona jest szybko, na ekranie wciąż się coś dzieje, ale nie jest to tylko „efektowna papka”. Wydaje mi się, że film jest przeznaczony dla osób młodych, ale to dobrze, bo jest w nim sens i przesłanie.
„Gra Endera” to bardzo udana, wręcz rewelacyjna ekranizacja powieści Orsona Scotta Carda. Po wielu latach doczekaliśmy się filmu, który dorównuje kultowej powieści.
Z wielką przyjemnością porównałem swoje wyobrażenia jako czytelnik książki z wizją reżysera. Był to naprawdę udany seans.
Pamiętajcie – „Gra Endera” to gra o najwyższą stawkę.
Autor: Marcin Radwański