Przed meczem zielonogórzanie w tabeli znajdowali się na miejscu czwartym z dorobkiem 16 punktów. Podobną sytuację miała drużyna z Nowej Soli, która wyprzedzała AZS o jedną pozycję. Z kolei ekipa Victorii Wałbrzych od początku sezonu walczy o najwyższe cele. Dotychczas polegli tylko w starciu z Gwardią Wrocław. Podczas spotkania na własnym parkiecie podopieczni Tomasza Palucha chcieli to zmienić i przy rubryce pokonanych dopisać rywali z Wałbrzycha. Boiskowa rzeczywistość zdecydowała inaczej.
W pierwszym secie siatkarze Victorii pokazali, że są bardzo mocni. Swoim atakiem dziurawili i obijali prawie wszystkie bloki stawiane przez gospodarzy. Łukasz Klucznik, Mikołaj Mariaskin oraz cała reszta dwoili się i troili, jednak to goście pierwszą część wygrali 25:19.
W drugiej odsłonie gra AZS-u wyglądała zdecydowanie lepiej i atrakcyjniej. Duża rotacja, którą stosował szkoleniowiec, przynosiła wymierne skutki. Ponadto świetną postawą zaskakiwał Przemysław Kępski, który mądrze grał w ataku, a także starał się pomagać w obronie. Przy przewadze 20:15 dla gospodarzy chyba nikt nie brał pod uwagę innego wariantu niż zwycięstwo. Wtedy o czas poprosił Krzysztof Janczak, który zaczarował swoich zawodników. Wojownicy Victorii pokazali prawdziwą klasę, kunszt i doświadczenie. Goście doprowadzili do walki na przewagi, podczas której nie zabrakło im zimnej krwi. Po tym jak Błażej Szymeczko ze środkowej części boiska posłał piłkę prosto w aut, wałbrzyszanie postawili kropkę nad i, zwyciężając 27:25.
Podczas przerwy doszło do poważnej rozmowy na linii trener gospodarzy, a libero AZS-u. Wiktor Zasowski nie krył rozgoryczenia wynikiem meczu, co przekładał na nerwowe zachowanie. Ostatecznie jednak udało się utrzymać nerwy na wodzy. Trzecia partia była przełomowa dla akademików. Od stanu 9:9 zielonogórzanie nabrali wiatru w żagle i zaczęli punktować rywala. Świetny blok i ciekawe zagrania z ataku pobudziły nawet zgromadzoną publiczność. Pod koniec seta goście jednak znów wykazali się dojrzałością i dogonili gospodarzy na 24:23. W tym momencie jednak nie zawiódł Robert Bitner, który „poczęstował” rywali prawdziwą „bombą”. Set zakończył się wynikiem 25:23.
Kolejna partia miała być kolejnym etapem „powrotu z dalekiej podróży”. Ostatecznie gospodarze gdzieś zabłądzili podczas tej drogi powrotnej i poddali się zupełnie pod rządy Victorii. Przy stanie 7:9 na zagrywce pojawił się Igor Kozłowski. W tym momencie zaprezentował całą gamę świetnych serwisów, które przede wszystkim były skuteczne. Jego akcje doprowadziły do wyniku 7:13. Do ciekawej i kontrowersyjnej sytuacji doszło w połowie seta, kiedy sędzia pod wpływem rozmów z zawodnikami zaczął zmieniać decyzje. Początkowo przyznał punkty gospodarzom, po czym zmienił wyrok na korzyść rywali. Czwarty set zawierał w sobie jeszcze kilka przebłysków zielonogórzan. Mimo tego końcówka zdecydowanie należała do drużyny przyjezdnej, która zwyciężyła 25:18.
Jest to już druga porażka podopiecznych Tomasza Palucha przed własną publicznością z rzędu. Warto także zauważyć, że był to ostatni mecz Piotra Borkowskiego w hali przy ul. Prof. Szafrana. Zawodnik ze względu na swoje prywatne plany od Nowego Roku nie będzie reprezentował barw AZS-u Zielona Góra.
Mecz KU AZS UZ Zielona Góra vs. TS Victoria PWSZ Wałbrzych 1:3 (19:25, 25:27, 25:23, 18:25)
Krzysztof Janczak – trener Victorii Wałbrzych
Michał Tomałowicz – kapitan Victorii Wałbrzych
Tomasz Paluch – Trener AZS-u Zielona Góra
Piotr Borkowski o meczu i odejściu z Zielonej Góry
Wikotr Zasowski – libero AZS-u
Paweł Skibicki – AZS
Roman Kaczurowski – AZS
Autor: Wojciech Góralski, Krystian Machalica